Pandemia wprowadziła w nasze życie wiele nerwowości, ale też sprawiła, że zaczęliśmy na nowo zastanawiać się nad naszymi priorytetami. Szczególną uwagę zwróciliśmy na mieszkania i domy, w których wiosną musieliśmy spędzić dużo więcej czasu, niżbyśmy tego chcieli. W wakacje większość z nas pozostała w Polsce, często pierwszy raz od dawna, i odkryła wiele pięknych miejsc, do których chciałaby regularnie wracać. Zagraniczne podróże także jesienią są bardzo trudne do zrealizowania, gdy cała Europa przeżywa drugą falę koronawirusa.
Na tym nie kończą się nasze wątpliwości. Jednym z efektów kryzysu stały się poważne problemy ze znalezieniem odpowiednich form oszczędzania. Spadek stóp procentowych niemal do zera przy jednoczesnej sporej inflacji spowodował, że trzymanie pieniędzy na lokatach czy kontach oszczędnościowych nie tylko nie pozwala na nich zarobić, ale powoduje straty. W takich warunkach wiele osób myśli o inwestycjach w nieruchomości, chociaż to decyzja wymagająca poważnej analizy.
Opcją wartą rozważenia może być zakup mieszkania czy apartamentu w regionie polskiego Wybrzeża. Z jednej strony to realizacja marzenia wielu Polaków o drugim domu w miejscu atrakcyjnym turystycznie, do którego będą chętnie przyjeżdżać na wakacje czy długie weekendy. A równocześnie to stosunkowo bezpieczna lokata kapitału, bo jak pokazują doświadczenia ostatnich lat, ceny nieruchomości nad Bałtykiem systematycznie rosną, zwłaszcza w atrakcyjnych lokalizacjach.
Jak wynika z danych serwisu Otodom, w październiku 2019 r. ceny domów nad morzem były o 9 proc. wyższe niż rok wcześniej, mieszkań – o 11 proc., a działek – o 1 proc. Pandemia nieco zmieniła trendy, ale nie doprowadziła na razie do wyczekiwanych przez wielu obniżek. Nadmorskie domy w październiku tego roku są średnio o 2 proc.