Prostą szosą niknącą za horyzontem bezkresnej prerii, gdzieś w amerykańskim interiorze, mknie samotnie wielki ciągnik siodłowy z naczepą o zaskakująco nowoczesnej sylwetce. Zwraca uwagę brak typowej w takich pojazdach wielkiej dymiącej rury wydechowej. Bo jej nie ma. Wielki truck w barwach US Xpress, jednego z największych amerykańskich przewoźników drogowych, to Nikola One, elektryczna ciężarówka zasilana z baterii i wodorowego ogniwa paliwowego. Efektowną scenę przejazdu można dziś obejrzeć na krótkiej reklamówce producenta, firmy Nikola Corporation.
Nikola One nie weszła wprawdzie jeszcze do produkcji, ale US Xpress zagwarantował sobie, że jedne z pierwszych seryjnych egzemplarzy trafią do jego floty. Przewoźnik chce być liderem niskoemisyjnego transportu, bo w USA uświadomiono sobie, że uzależnienie od transportu kołowego (ponad 70 proc. przewozów towarowych) jest szkodliwe dla środowiska. Stan Kalifornia wprowadził już nawet przepis zobowiązujący producentów do zwiększania udziału sprzedaży ciężarówek zeroemisyjnych od 5 proc. w 2024 r. do 100 proc. w 2045 r.
Nikola Corporation musi się spieszyć, bo konkurencja nie śpi. Testy wielkich e-ciężarówek prowadzą Volvo, Freightliner, Renault, Scania. W przyszłym roku ma ruszyć produkcja Tesla Semi, elektrycznego ciągnika siodłowego stworzonego przez firmę kierowaną przez wizjonera elektromobilności Elona Muska. Obiecywał, że produkcja ruszy w 2019 r., ale prace się przedłużają.
Musk-bis
Wszyscy pracują nad modelami elektrycznymi, ale Nikola wyróżnia się w tym wyścigu, bo stawia nie na akumulatory, a na wodorowe ogniwa paliwowe uważane za napęd przyszłości. Nic więc dziwnego, że fascynują się nią szefowie firm transportowych i inwestorzy. Kim jednak jest ten innowacyjny producent motoryzacyjny?