Kto spędza urlop w Hiszpanii czy na Malcie i w ciągu najbliższych kilku dni ma lot powrotny, ten może odetchnąć z ulgą. Chociaż w projekcie nowego rozporządzenia te kraje, razem m.in. z Belgią i Rumunią, miały zostać objęte od środy 26 sierpnia zakazem lotów z i do Polski, na razie zmiany nie wejdą w życie. Rząd wycofał się w ostatniej chwili, bo pewnie wyobraził sobie chaos związany ze sprowadzaniem tysięcy urlopowiczów do domu na finiszu wakacji. Jednak osoby, które dopiero planują wyjazd do Hiszpanii czy na Maltę, mają spory dylemat.
Czytaj także: Wakacje za granicą i z wirusem. Czego się spodziewać?
Polska „czarna lista” krajów dłuższa od 1 września
Mogą polecieć na własne ryzyko, ale bardzo prawdopodobny scenariusz to wpisanie tych państw na polską „czarną listę” (obejmującą obecnie 43 kraje całego świata) od 1 września. Wówczas lot powrotny zostanie odwołany i pozostaną dwie możliwości: przedostanie się do kraju, którego polski zakaz jeszcze nie dotyczy (np. do Francji z Hiszpanii albo do Włoch z Malty), i lot stamtąd. Albo czekanie na specjalne połączenia repatriacyjne, organizowane przez państwowy Lot (oczywiście nie za darmo, bo trzeba kupić kolejny, na pewno niezbyt tani bilet). Gdy jednak podejmiemy decyzję, by niejako prewencyjnie zostać w domu, przepadną pieniądze wydane na przelot (przynajmniej na ten w pierwszą stronę, skoro na razie się odbędzie) i na nocleg, chyba że hotel łaskawie zgodzi się zmienić termin rezerwacji.
Czytaj także: Pusto jak w Barcelonie
Absurdalne rozwiązanie
Polska w walce z epidemią nadal planuje stawiać na zupełnie absurdalne rozwiązanie, jakim jest zakazywanie lotów z krajów, gdzie wzrasta znacząco liczba zakażeń. Dużo sensowniejsze są dwa inne instrumenty – obowiązek kwarantanny dla powracających z takich miejsc (stosowany np. w Norwegii, która objęła takim obostrzeniem m.in. Polskę) oraz obligatoryjne dokonywanie testów na obecność koronawirusa zaraz po przylocie z obszarów ryzykownych (model niemiecki). Jeśli te rozwiązania się połączy, wówczas osoby z negatywnym wynikiem kończą kwarantannę nie po 14, a już po dwóch–trzech dniach. Tymczasem zakazywanie lotów oznacza ogromne utrudnienia dla tych, którzy chcą wrócić do domu. Nic dziwnego, że takiej polityki nie stosuje żaden duży kraj Unii Europejskiej poza nami.
Czytaj także: Lotnictwo nisko lata
Wyleczeni z zagranicznych urlopów?
Dla branży turystycznej i linii lotniczych powrót restrykcji to fatalna wiadomość. W ten sposób mozolnie odbudowywane wśród klientów zaufanie legło w gruzach. Kto teraz straci pieniądze z powodu niewykorzystanego biletu albo będzie na własną rękę organizować powrót z wakacji, ten na długo wyleczy się z zagranicznego urlopu. Poza tym wciąż nie wiemy, jak będzie wyglądał powrót kwarantanny dla podróżujących po Unii Europejskiej, którym dzisiaj straszył resort zdrowia.
Gdyby kierować się wyłącznie statystykami, powinien on z pewnością dotyczyć krajów przekraczających wskaźnik 100 zachorowań na 100 tys. mieszkańców w ciągu ostatnich 14 dni. Taka sytuacja dotyczy, spośród krajów unijnych, Hiszpanii i Malty. Być może jednak za próg rząd przyjmie 50 zachorowań na 100 tys. mieszkańców. Wówczas lista obejmie również Francję, Belgię, Rumunię, Chorwację i Luksemburg. Jednego możemy być pewni – tradycyjnie o wszystkim dowiemy się na kilka godzin przed wejściem restrykcji w życie. Najważniejszą stroną internetową dla podróżujących stał się Dziennik Ustaw, gdzie publikowane są kolejne wersje rozporządzeń o zakazie lotów czy kwarantannie. Oczywiście w wersji last minute.