Posłowie lubią zmieniać prawo przy pomocy wrzutek. Wstawia się ją do projektu ustawy odnoszącej się do zupełnie innej materii niż przedmiot obrad. Ostatnio najwięcej wrzutek pojawia się przy uchwalaniu ustaw, których zasadniczym celem jest walka z Covid-19.
Tak jak przy tzw. tarczy 4.0 pojawiły się zapisy zaostrzające kary za nieumyślne błędy lekarzy, tak we wtorek, późną nocą, pojawiła się wrzutka umożliwiająca zapłatę Poczcie Polskiej prawie 70 mln zł za wydrukowanie bez podstawy prawnej pakietów do głosowania w wyborach na prezydenta, które miały się odbyć 10 maja. Poczta zrobiła to na bezprawne polecenie premiera. Posłowie PiS muszą więc zadbać, by mimo to szybko otrzymała zapłatę.
Czytaj też: Spóźniona tarcza 4.0. Co się zmieni?
Fundusz Medyczny miał przykryć 2 mld zł dla TVP
Zdumiewa, że tego zadania podjął się akurat przewodniczący komisji zdrowia Tomasz Latos. To on bowiem jest autorem wrzutki, którą zgłosił podczas obrad tejże komisji we wtorek ok. godz. 22. Dzięki zaproponowanemu przez Latosa zapisowi Poczta Polska będzie mogła zwrócić się o rekompensatę za wydrukowane pakiety do... szefa Krajowego Biura Wyborczego. Za bezprawne polecenie premiera zapłaci więc budżet państwa, czyli podatnicy. Smaczku sprawie dodaje fakt, że w poprawce nie ma wprawdzie ani jednego słowa o Poczcie, ale została tak sformułowana, że nie sposób mieć wątpliwości, kogo dotyczy. Można mieć pewność, że równie błyskawicznie zostanie teraz przez Sejm uchwalona.
Niestety, odwleka się sprawa o wiele ważniejsza dla pacjentów. Chodzi o stworzenie Funduszu Medycznego, który Andrzej Duda obiecał, podpisując ustawę przekazującą 2 mld zł rocznie do TVP. Opozycja żądała, by pieniądze trafiły do chronicznie niedofinansowanej ochrony zdrowia, nie zaś na propagandę PiS. Dlatego prezydent zapewnił, że z myślą o potrzebach pacjentów utworzy Fundusz Medyczny, do którego trafi 4 mld zł. Złożył nawet stosowny projekt, który posłowie z komisji zdrowia w poniedziałek odesłali do prac w podkomisji.
Czytaj też: Jak pandemia zaszkodziła walce z wirusem HCV
Zapłacą sami pacjenci
Z wypowiedzi ekspertów wynika bowiem, że fundusz to jedna wielka ściema – żadnych dodatkowych pieniędzy na leczenie nie będzie, mimo że dodatkowe 2 mld zł miały trafić do ochrony zdrowia jeszcze w tym roku. Z projektu wynika, że ma być zasilony... pieniędzmi, którymi i tak dysponuje Narodowy Fundusz Zdrowia, czyli z naszych składek. Jest to więc przelewanie z pustego w próżne, bo pieniądze te trzeba będzie komuś odebrać. Nie można szpitalom, bo i tak ponoszą ogromne wydatki w związku z walką z pandemią. Im także pieniędzy należałoby raczej dosypać, zamiast odbierać.
Najbardziej prawdopodobne, że na Fundusz Medyczny będą musieli się złożyć sami pacjenci, to oni padną ofiarą obietnicy prezydenta. Żeby znaleźć pieniądze na fundusz, obetnie się wydatki na refundację leków. Mimo że i tak polscy pacjenci dopłacają do recept wypisywanych przez lekarza najwięcej w Europie. Po stworzeniu Funduszu Medycznego będziemy dopłacać jeszcze więcej. Albo lista leków refundowanych się skróci, albo zmniejszy się stopień refundacji.
Czytaj też: Hospicja odcięte od pieniędzy
Obietnica odhaczona
Oburzeni są też producenci leków, bo takie rozwiązanie odbije się i na nich. Wiadomo, że leki refundowane kupowane są częściej – jeśli stopień refundacji się zmniejszy, wielu pacjentów zrezygnuje z zakupu. W ten sposób Fundusz Medyczny, który miał przez dofinansowanie ochrony zdrowia przyczynić się do poprawy zdrowia Polaków, będzie miał rezultat dokładnie odwrotny. Ale rząd PiS będzie nas zapewniał, że kolejna obietnica wyborcza Dudy została zrealizowana.
Czytaj też: Czy Duda przekona chorych Funduszem Medycznym?