Lekarze i pielęgniarki od miesięcy walczący z narażeniem własnego życia z wirusem dostają od nas czasem brawa. I na tym nasza wdzięczność się kończy. Państwo ignoruje postulaty medyków, wyrażane m.in. przez doktora Krzysztofa Hałabuza, założyciela Porozumienia Chirurgów SKALPEL, żądających ubezpieczeń na wypadek utraty życia lub zarażenia Covid-19, żeby przynajmniej finansowo ochronić najbliższych na wypadek własnej śmierci. Oczekują też zwolnienia ich z odpowiedzialności karnej, cywilnej i zawodowej w związku z wykonywaniem zawodu przy zwalczaniu epidemii. Zamiast tego doczekali się wyższych kar za nieumyślne błędy popełnione przy ratowaniu pacjentów. Państwo z nich zakpiło.
Jednocześnie umiało szybko i skutecznie zatroszczyć się o bezpieczeństwo swoich reprezentantów. Ta sama ustawa, czyli tarcza 4.0, zaostrzająca kary dla lekarzy, chroni od odpowiedzialności wysokich urzędników Ministerstwa Zdrowia, np. za drogie, niekompetentne zakupy maseczek czy respiratorów z podejrzanych źródeł. To przelało czarę goryczy. Pracownicy zawodów medycznych zapowiadają protest.
Zdaniem Naczelnej Rady Lekarskiej zmienione zapisy kodeksu karnego oceniają błąd popełniony przez lekarza w czasie udzielania pomocy medycznej podobnie jak brutalne pobicia skutkujące ciężkim kalectwem, użycie broni palnej w trakcie pobicia czy działanie w zorganizowanej grupie przestępczej. Wiceprezes NRL Krzysztof Madej uważa, że nie wolno traktować ratujących życie lekarzy jak członków mafii. Nieumyślne błędy popełnione przez lekarza przy ratowaniu pacjenta nie są tym samym, co czyny popełnione przez pospolitych przestępców. Powinno mieć to odzwierciedlenie w prawie.
Artykuł 37
Można by się więc cieszyć, że 14 lipca Trybunał Konstytucyjny uznał, że przeprowadzana w pośpiechu, bez zachowania wymaganych procedur, ubiegłoroczna nowelizacja kodeksu karnego jest niezgodna z ustawą zasadniczą, więc i zaostrzone kary za nieumyślne błędy lekarskie nie wchodzą w życie.