Czwarta odsłona tarczy antykryzysowej (Ustawa o dopłatach do oprocentowania kredytów bankowych udzielanych na zapewnienie płynności finansowej przedsiębiorcom dotkniętym skutkami Covid-19 oraz o zmianie niektórych innych ustaw) w momencie oddawania tego tekstu czeka na prace w sejmowej komisji finansów publicznych. Poza tytułowymi dopłatami wprowadza kilka interesujących zmian dla pracowników.
Joanna Solska: Przerywany stosunek pracy
Spóźnione przepisy dla pracy zdalnej
W projekcie podjęto próbę uregulowania praw i obowiązków w czasie wykonywania pracy zdalnej. Pracodawca nie może zlecać takiej pracy osobie, która nie ma umiejętności technicznych lub warunków. Powinien też zapewnić niezbędne wyposażenie, choć pracownik może korzystać z własnych środków, o ile nie stanowi to zagrożenia dla bezpieczeństwa informacji, z którymi się styka. W praktyce: pracodawca powinien zapewnić komputer z niezbędnym oprogramowaniem, w tym pakietem antywirusowym, być może także bezpieczne połączenie przez VPN, ale pracownik może korzystać np. z własnych słuchawek z mikrofonem. Niby banalne, ale gdyby doszło do wycieku ważnych informacji, pozwala to zadecydować, z czyjej winy – jeśli pracownik nie miał służbowego komputera i pracował na własnym sprzęcie, to wina będzie po stronie pracodawcy.
Czytaj także: Spadek zatrudnienia? Jeszcze nie ma powodu do paniki
Jeżeli chodzi o BHP i wypadki przy pracy, to pracodawca odpowiada tylko za zdarzenia związane z dostarczonym przez siebie sprzętem. Odpowiedzialność za komfortowe miejsce pracy w domowym biurze spoczywa więc na pracownikach. Pracodawca nie będzie winny np. urazom kręgosłupa.
Szef będzie miał za to więcej kontroli – może zlecać prowadzenie ewidencji wykonywanych czynności i w każdym momencie cofnąć decyzję o zdalnym trybie pracy.
Niestety, te przepisy, podobnie jak uregulowania dotyczące pracy zdalnej we wcześniejszych tarczach, są tymczasowe: dotyczą tylko polecenia pracy zdalnej „w celu przeciwdziałania Covid-19”. Tymczasem praca zdalna w wielu biurach była faktem już wcześniej i będzie zapewne znacznie częstsza. Dla pracodawców to szansa, by zaoszczędzić na powierzchni biurowej i najtańszy z możliwych benefitów pracowniczych, dla pracowników – okazja do dłuższego wyjazdu bez konieczności wybierania urlopu czy sposób na zapewnienie opieki nad dziećmi w wakacje.
Ponadto w okresie stanu zagrożenia epidemicznego lub stanu epidemii pracodawcy będą mogli wysłać pracowników na zaległy urlop do 30 dni, nawet bez ich zgody i z pominięciem wcześniejszych planów.
Czytaj także: Unieważnić kryzys. Dlaczego przedsiębiorcy żądają niemożliwego?
Nowe zasady przestoju
Powstanie nowa kategoria przedsiębiorców poszkodowanych przez pandemię: pracodawcy, u których w związku z Covid-19 wystąpił istotny wzrost obciążenia funduszu wynagrodzeń. To firmy, w których iloraz kosztów pracy (wynagrodzenia brutto plus składki pracodawcy) i przychodów ze sprzedaży wzrósł o co najmniej 5 proc. w porównaniu do poprzedniego miesiąca. Warunkiem jest też, aby ten iloraz wynosił więcej niż 0,3.
Tacy przedsiębiorcy będą mogli obniżyć wymiar czasu pracy pracownika o 20 proc., nie więcej niż do 50 proc., przy zachowaniu wynagrodzenia na poziomie co najmniej płacy minimalnej. Będą mogli objąć pracowników przestojem ekonomicznym, co wiąże się z redukcją płacy o połowę, choć nie do poziomu niższego niż płaca minimalna. Z narzędzi tych będzie można korzystać do sześciu miesięcy po powrocie ilorazu kosztów pracy i przychodów do poziomu zbliżonego do miesiąca bazowego, ale nie dłużej niż przez 12 miesięcy od odwołania stanu epidemii. Ich wykorzystanie nie wyklucza dostępu do innych instrumentów i dopłat.
Pracodawców, u których nastąpił wzrost obciążenia funduszu wynagrodzeń, w okresie epidemii będzie obowiązywać ograniczenie odpraw do wysokości 10-krotności płacy minimalnej (czyli 26 tys. zł). Będą mogli też zawiesić wpłaty na zakładowy fundusz świadczeń socjalnych i wypłaty świadczeń urlopowych.
Dofinansowanie z FGŚP na wszystkich pracowników
Firmy, w których wystąpił spadek obrotów, będą mogły uzyskać dofinansowanie na pokrycie składek i części wynagrodzeń również dla tych pracowników, którzy nie są objęci przestojem lub zmniejszeniem wymiaru czasu pracy. Pieniądze będą pochodzić z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych. Warunki są dwa: dofinansowanie nie dotyczy pracowników zarabiających powyżej trzykrotności przeciętnego wynagrodzenia z poprzedniego kwartału (czyli niecałe 16 tys. zł), a jego wysokość to maksymalnie połowa pensji, ale nie więcej niż 40 proc. przeciętnego wynagrodzenia (2133 zł).
Czytaj także: Tarcza 3.0 nie dla najsłabszych
Zwolnienia w sektorze publicznym
Czwarta tarcza poszerza uprawnienia Rady Ministrów do wymuszania zwolnień i obniżek pensji w sektorze publicznym. W pierwotnej wersji projekt zakładał, że Rada Ministrów będzie mogła w drodze rozporządzenia nakazywać zmniejszenie kosztów osobowych we wszystkich jednostkach sektora finansów publicznych, co wzbudziło protest samorządów i uniwersytetów, które odebrały to jako poważny zamach na ich autonomię. Jeszcze przed pierwszym czytaniem do Sejmu wpłynęła więc autopoprawka. Uprawnienia rządu obejmą tylko rządowe agencje wykonawcze, państwowe fundusze celowe, ZUS, KRUS, NFZ i instytucje gospodarki budżetowej.
Samorządy dostaną za to większą elastyczność w zarządzaniu podległymi pracownikami. W okresie epidemii będą mogły przesuwać pracowników do innej podległej jednostki, do innej pracy, zgodnej z ich kwalifikacjami i za płacę nie niższą niż dotychczasowa. To zapewne głównie znów nieco spóźnione rozwiązanie problemu nieobsadzonych kadrą domów pomocy społecznej.
Krok w dobrą stronę. Tyle że spóźniony
Nowe przepisy uzupełniają wcześniejsze tarcze. To zmiany potrzebne, ale nie rewolucyjne. Wątpliwości może budzić termin ich wprowadzania: pierwsza wersja projektu była gotowa już przed miesiącem, ale dopiero niedawno ustawę przyjął rząd. Dopracowania wymagały inne zawarte w tarczy przepisy, głównie dotyczące ochrony firm przed przejęciami. W rezultacie czwarta tarcza pojawi się, gdy większość ograniczeń epidemicznych będzie już zniesiona, co zmniejszy atrakcyjność rozwiązań takich jak wysyłanie pracowników na przymusowe urlopy. Szerszy dostęp do dopłat do wynagrodzeń i wprowadzania przestoju to kroki w dobrą stronę, choć dla części firm znów mogą być spóźnione. Autorzy projektu nie oszacowali poza tym kosztów nowych dopłat, twierdząc, że są zawarte we wcześniej zaplanowanych wydatkach Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych – tymczasem przy dużym zainteresowaniu wsparciem w Funduszu może zabraknąć środków i trzeba je będzie uzupełniać z Funduszu Pracy, Funduszu Przeciwdziałania Covid-19, a w ostateczności – z budżetu.
Czytaj także: UE szykuje pieniądze dla Polski. Ale ważna będzie „praworządność”