Płytki mogą produkować wszyscy, my spełniamy marzenia klientów – powtarza Stanisław Tępiński, współzałożyciel Ceramiki Paradyż. Jego słowa są wpisane w historię i DNA firmy, są jak credo.
PADAŁ WTEDY DESZCZ
Formalnie wszystko zaczęło się w sierpniu 1989 r., w dniu spisania Umowy Spółki. Ale to było tylko przelanie na papier pomysłów tkwiących od dawna w głowach Stanisława Tępińskiego i jego wczesnego wspólnika. Rodziła się nowa Polska, a wraz z nią nowe możliwości dla tych, którzy chcieli działać. Po latach funkcjonowania w niewydolnej socjalistycznej gospodarce aż prosiło się skorzystać z szansy i zaistnieć w wolnorynkowej. Wspólnicy postanowili wziąć sprawy w swoje ręce i pracować na własny rachunek – dosłownie. Zakładając spółkę cywilną, ryzykowali wszystko. Wchodzili w świat biznesu z kredytem pod zastaw prywatnego majątku. Produkcję płytek przygotowywali w pomieszczeniach wynajętych od zamykanej spółdzielni rolniczej.
Pierwszych pracowników odważyli się zatrudnić w kwietniu 1990 r. Ich kapitałem było tylko doświadczenie zdobyte podczas 15 lat pracy w zakładach ceramicznych. Kończyły się wakacje, deszczowe, niezbyt ciepłe. A oni obawiali się braku stabilności finansowej, utraty majątku i potężnego konkurenta – tuż obok mieli ZPC Opoczno. Ale niepotrzebnie, gdyż wspólnicy byli pełni optymizmu i odwagi, by zrealizować swoje marzenia o pięknej polskiej ceramice. Od początku spółka mierzyła wysoko. Chciała konkurować z producentami krajowymi, ale też rzucić wyzwanie tym zagranicznym. Wiara w sukces budzi podziw, jeśli się wie, jak np. wyglądał pierwszy komputer, który pomagał panować nad produkcją i sprzedażą. – To była ogromna kartka papieru przyklejona do kartonu. Rysowane na niej kwadraty wyobrażały palety. Nowy, pusty kwadrat oznaczał wejście towaru na magazyn. Postawiony w nim znak X jego sprzedaż. Zapełnioną kartkę wycierano gumką – wspomina Stanisław Tępiński te „zupełnie inne czasy”. – Wiele rzeczy działo się spontanicznie. Musiało się dziać. Produkt był potrzebny tu i teraz. Nikt nie myślał o designie. Po prostu były płytki podłogowe i ścienne.
INTERESY W RAJU
Firma łapała wiatr w żagle. Ale na początku lat 90. nie była jedyną, która produkowała i sprzedawała płytki. W 1993 r. zmieniono nazwę na bardziej wyróżniającą ją na tle innych marek, zarówno tych krajowych, jak i zagranicznych. Stąd pomysł na Ceramikę Paradyż. Oczywiście nazwa pochodzi od miejscowości, w pobliżu której stanął drugi zakład. Ale nie tylko. Spółka miała wtedy wielu partnerów z Włoch, którzy kojarzyli Paradyż ze słowem Paradiso (po włosku raj). A któżby nie chciał robić interesów w raju? To była dobra decyzja. I idealne wyczucie koniunktury. Paradyż miał w ofercie produkt potrzebny, wręcz pożądany. – W roku 1994 uruchomiliśmy produkcję płytek podłogowych DOLOMIT oraz ETRUSKO w formacie 33 x 33 cm. Pamiętam, jak klienci ustawiali się w kolejce przy piecu i jeszcze gorące, jak świeże bułki z piekarni, ładowali na samochody – opowiada Stanisław Tępiński. Można było zachłysnąć się sukcesem, zadowolić „popularnym” produktem. Ale to nie leżało w charakterze Paradyża. Zyski inwestowano w nowoczesne technologie, postawiono na wyraziste, unikatowe wzornictwo, nieustannie troszczono się o jakość. 18 marca 2016 r. to szczególna data w najnowszej historii firmy. Wtedy bowiem zmieniła się struktura właścicielska Ceramiki Paradyż. Pełna kontrola nad przedsiębiorstwem znalazła się w rękach Anny Tępińskiej-Marcinek, Adama Tępińskiego oraz Stanisława Tępińskiego, współzałożyciela Ceramiki Paradyż. Przejęcie wszystkich udziałów przez rodzinę państwa Tępińskich oraz stopniowo realizowany proces zmiany pokoleniowej był ważnym krokiem w procesie dalszego, konsekwentnego rozwoju organizacji.
MIARA SUKCESU
Ceramika Paradyż jest laureatem najbardziej prestiżowych nagród w dziedzinie designu i gospodarki, m.in. Dobry Wzór, iF Design oraz Red Dot Design Award, a także Nagrody Gospodarczej Prezydenta RP oraz Dorocznej Nagrody Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Firma w sposób szczególny dba o zachowanie standardów prowadzenia polityki społecznej odpowiedzialności biznesu. Wspiera organizacje pożytku publicznego i ogólnopolskie inicjatywy mające na celu dobro człowieka. Angażuje się w działania związane ze sportem, filantropią, kulturą i sztuką, chętnie dzieli się swoim doświadczeniem i dobrymi praktykami, stając się tym samym przykładem do naśladowania dla innych firm z regionu. Przez trzy dekady w Ceramice Paradyż wyprodukowano blisko 400 mln m2 płytek. Taka ilość starczyłaby do pokrycia trzema warstwami pięciu najmniejszych krajów świata: Watykanu, Monako, Nauru, Tuvalu i San Marino. Miarą sukcesu firmy nie jest jednak skala produkcji, ale jej atrakcyjność i zaufanie klientów. Tak było kiedyś i tak jest dzisiaj, gdy firmą zarządzają dzieci Stanisława: Anna Tępińska-Marcinek i Adam Tępiński. To oni, wraz z zatrudnionymi zewnętrznymi menedżerami, decydują o jej losach i rozwoju. Ceramika Paradyż to polska, rodzinna firma i taką pozostanie. Niezmiennie przez kolejne lata zamierza napędzać wzornictwo, produkować i dostarczać klientom wyjątkowe produkty.