Rynek

Ropa warta mniej niż zero. Będą nam płacić za tankowanie?

maxsaf / PantherMedia
W wielu krajach mamy ujemne stopy procentowe, teraz ujemne ceny ropy. Świat stanął na głowie.
.Vladimir Gerdo / TASS/Forum .

Ceny ropy spadły poniżej zera. Tak, to nie żart. To nie sprzedający inkasuje pieniądze za oferowany surowiec, ale kupujący – za to, że ten surowiec odbierze. W wielu krajach mamy ujemne stopy procentowe, teraz ujemne ceny ropy. Świat stanął na głowie. Czy tankując auto na stacji, zamiast płacić w kasie, będziemy odbierać pieniądze?

Czytaj także: Rynek nieruchomości. Będzie wzrost cen czy zapaść?

Dlaczego cena ropy spada?

Nie tak prędko. Wprawdzie ceny ropy spadają, ale wszystko wskazuje, że incydent, do jakiego doszło na amerykańskiej giełdzie surowcowej NYMEX, kiedy kontrakt terminowy na majową dostawę ropy WTI (to amerykańska ropa z Teksasu, giełdowy standard podobny do europejskiej ropy Brent) został sprzedany za (uwaga!) minus 37,63 dol. za baryłkę, był wypadkiem przy pracy, a nie regularną ceną.

Wprawdzie ceny ropy na światowych giełdach są najniższe od początku tego stulecia, ale nie do tego stopnia, by sprzedający miał zamiar dopłacać kupującemu, by tylko zabrał towar. Rozpaliło to jednak media do czerwoności, bo takie dziwy często się nie zdarzają. Ropa jest jednak zbyt cenna, a jej wydobycie zbyt dużo kosztuje, by miało to ekonomiczny sens.

Czytaj także: Jacques Rupnik: Jaka będzie nowa normalność?

Mniejszy popyt na ropę w cieniu wojny naftowej

W tym przypadku zadecydował zbieg wielu czynników, z których najważniejszym wydają się mechanizmy rynków surowcowych, na których od dawna zagościli spekulanci finansowi. W efekcie obok normalnego handlu surowcem trwa w dużo większej skali handel instrumentami finansowymi opartymi na ropie: opcjami i kontraktami terminowymi. Finansiści kupują i sprzedają takie kontrakty, a częściej to komputerowe algorytmy za nich kupują i sprzedają. Teoretycznie kontrakt zobowiązuje kupującego do odebrania w wyznaczonym momencie towaru – tyle że nikt nie czeka na ten moment, ale w odpowiednim momencie sprzedaje kontrakt na giełdzie, z mniejszym lub większym zyskiem, a czasem ze stratą.

Jeśli popyt na ropę rośnie albo pojawiają się problemy z podażą, taka spekulacja podkręca ceny, jeśli jednak spada, mechanizm zaczyna działać w odwrotną stronę. Teraz zdarzył się ten drugi przypadek. I to ze zdwojoną siłą, bo z jednej strony dramatycznie spadł popyt na produkty naftowe ze względu na zamrożenie amerykańskiej gospodarki, z drugiej – trwa wojna naftowa Rosji z Arabią Saudyjską. Nikt nie myśli o ograniczeniu produkcji, ale raczej o jej zwiększaniu, by spadające wpływy rekompensować produkcją i sprzedażą.

Czytaj także: Zaraza uderza w drób. W Polsce tego nie przejemy

Do gry wkraczają finansiści, a nie wydobywcy ropy

Jedna z teorii tłumaczących sens tej wojny jest taka, że chodzi o to, by doprowadzić do załamania amerykańską branżę naftową, która dzięki złożom łupkowym stała się światową potęgą. Wydobycie z łupków jest wyjątkowo kosztowne, wymaga nieustannych wierceń, więc jej zdołowanie przy obecnych cenach jest tylko kwestią czasu.

No i doszło do słynnej poniedziałkowej sesji, gdy okazało się, że nie ma nabywcy na kontrakt na dostawę ropy w maju. Znalazł się dopiero, gdy cena spadła grubo poniżej zera. Oczywiście sprzedawcą nie była firma wydobywająca ropę, ale finansista, który skalkulował, że lepiej dziś zaakceptować sporą stratę, bo za chwilę może się ona stać dużo większa. W tym samym czasie kontrakty na czerwiec notowane były na NYMEX ok. 20 dol. za baryłkę. Tanio, ale jednak na plusie.

Czytaj także: Nowa tarcza antykryzysowa. Pięć kluczowych zmian

Darmowe paliwo i prąd? Nie tak prędko

Wszystko to jednak są niepokojące sygnały o stanie światowej gospodarki. Jeśli straciła apetyt na ropę, to znak, że jest chora. Okazuje się, że ropa jest wydobywana, ale nie ma z nią co robić. Amerykańskie podziemne zbiorniki rządowej rezerwy naftowej są pełne, a duża część supertankowców służących do przewozu surowca została już zamieniona na pływające magazyny. Takie wykorzystywanie tankowców to kolejne zmarnowane pieniądze.

Ujemne ceny ropy to wydarzenie, które zapewne szybko się nie powtórzy. Dużo częściej mamy z nim do czynienia na rynku energii elektrycznej. Na niemieckim rynku często zdarza się, że gdy popyt na energię słabnie, a akurat w północnych Niemczech mocno wieje i farmy wiatrowe pracują z pełną mocą, robi się problem z nadwyżką energii. I wtedy cena spada poniżej zera, bo firmom energetycznym bardziej opłaca się dopłacić odbiorcom, niż próbować ograniczyć wytwarzanie. Z czasem jednak magazyny energii będą w stanie zmagazynować nadwyżki. Tak więc na darmowe paliwo i prąd raczej nie mamy co liczyć.

Czytaj także: Bilans pracy zdalnej? Najbardziej zyskuje... środowisko

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Sport

Kryzys Igi: jak głęboki? Wersje zdarzeń są dwie. Po długiej przerwie Polka wraca na kort

Iga Świątek wraca na korty po dwumiesięcznym niebycie na prestiżowy turniej mistrzyń. Towarzyszy jej nowy belgijski trener, lecz przede wszystkim pytania: co się stało i jak ta nieobecność z własnego wyboru jej się przysłużyła?

Marcin Piątek
02.11.2024
Reklama