Rynek

Kto wyprodukuje płyny do odkażania. Rządowi nie zależy?

Konferencja wiceministra zdrowia Janusza Cieszyńskiego i szefa KPRM Michała Dworczyka Konferencja wiceministra zdrowia Janusza Cieszyńskiego i szefa KPRM Michała Dworczyka Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Ceny profesjonalnych preparatów odkażających wzrosły o kilkaset procent. Klienci i rząd są oburzeni, że na koronawirusie chcą dorabiać cwaniacy.

Tych cwaniaków ma ścigać Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, który może nałożyć nawet 5 mln kary. Sam premier w trosce o kieszenie konsumentów zablokował aukcje internetowe, na których sprzedawano je po bajońskich cenach. Dlaczego więc firmom, które mogłyby tych środków produkować dużo, zbijając skuteczniej ceny, ten sam rząd nie pozwala tego robić?

Czytaj też: Utrata węchu lub smaku. Nowe objawy Covid-19

Środki do dezynfekcji potrzebne na już

Preparaty przeznaczone do dezynfekcji wyrobów medycznych są niezbędne do przygotowania chorych przed operacją, muszą je stosować lekarze, ratownicy, a ostatnio często używane są także przez zwykłych ludzi. Stały się artykułem absolutnie pierwszej potrzeby. W normalnych czasach sprowadzaliśmy je głównie z Niemiec. Ok. 90 proc. popytu zaspokajał import. Pozostałe 10 proc. – polska firma Medisept. Teraz zapotrzebowanie wzrosło także w Niemczech. Istnieje niebezpieczeństwo, że mogą zabronić eksportu.

W szpitalach i na pogotowiu braki stały się drastyczne. „Proszę o pilną informację, czy mogą nam państwo sprzedać interwencyjnie środki dezynfekcyjne do higienicznego i chirurgicznego odkażania rąk i odkażania skóry przed zabiegami operacyjnymi?” – pisze kierowniczka apteki w Specjalistycznym Szpitalu Ginekologiczno-Położniczym w Wałbrzychu. „Chciałbym się dowiedzieć o dostępność oraz cenę żelu do dezynfekcji rąk o pojemności 500 ml, interesuje mnie ilość ok. 1 tys. sztuk” – prosi internetowy sklep medyczny.

„W związku z panującą w kraju kryzysową sytuacją epidemiologiczną oraz trudnościami w ciągłości dostaw Zespół Opieki Zdrowotnej w Bolesławcu zwraca się z prośbą o uruchomienie dodatkowej linii produkcyjnej płynów do dezynfekcji. Ciągły wzrost cen oraz braki w dostawach w obecnej sytuacji powodują niemożność odpowiedniego zabezpieczenia pacjentów oraz personelu szpitala”. To tylko niektóre z próśb, które kierowane są do firmy Dr. Schumacher Sp. z o.o. w Lubaniu na Dolnym Śląsku. Jest znana w regionie, zatrudnia kilkaset osób.

Czytaj też: Pięć błędów, które najczęściej popełniamy w czasie epidemii

Polska firma może produkować płyn. Ale...

Błagają o preparaty firmy z regionu, wiedzą więc, że Dr. Schumacher bez żadnych trudności mógłby spełnić ich prośby, ponieważ jest w stanie w ciągu doby produkować aż 400 tys. litrów profesjonalnych preparatów. Wie o tym także wojewoda dolnośląski Jarosław Obremski, którego firma 19 marca poinformowała, że jest w stanie pomóc w rozwiązaniu palącego problemu, poważnie utrudniającego walkę z wirusem.

„Nasza spółka wchodzi w skład grupy tworzonej przez Dr. Schumacher Gmbh z siedzibą w Malsfeld w RFN” – piszą członek zarządu Paul Stanek oraz prokurent Ryszard Kapral. „Spółka matka od lat zajmuje się produkcją i dostawą preparatów dezynfekcyjnych. (...) Produkcja preparatów do dezynfekcji dla obszaru medycznego realizowana jest przez zakład produkcyjny w Malsfeld. Zakład w Lubaniu do tej pory zajmował się produkcją artykułów higienicznych (chusteczki nawilżane). W ramach rozwoju zakład w Lubaniu został w ostatnim okresie zmodernizowany i uzyskał techniczne możliwości produkcji preparatów do dezynfekcji. (...) Przeprowadzona modernizacja pozwala zakładowi w Lubaniu m.in. na produkcję około 400 tys. litrów preparatów dezynfekcyjnych na dobę”.

Czytaj też: Resort nauki chce zwalczać Covid-19 komórkami macierzystymi

W Niemczech mogą sobie skażać

Skoro szpitalom, przychodniom i aptekom dramatycznie brakuje środków biobójczych, a jednocześnie jest ktoś, kto może ich dostarczać wielkie ilości, zbijając spekulacyjne ceny na rynku, to w czym tkwi problem?

Otóż głównym surowcem do produkcji preparatów biobójczych jest skażony alkohol etylowy. Dr. Schumacher stosuje receptury spółki matki, więc zastosowany w preparatach alkohol jest skażony według receptury obowiązującej w Niemczech. Co prawda Niemcy też są w Unii, ale w Polsce najwyraźniej ich metoda skażania alkoholu się nie podoba. Więc Dr. Schumacher nie może zostać zwolniony z płacenia akcyzy, która zwiększyłaby koszt produkcji kilkakrotnie. Ministerstwo Finansów odmawia.

Przypominam: większość sprzedawanych w Polsce preparatów biobójczych pochodzi z importu, głównie z Niemiec. Gotowe produkty, w których zawarty jest alkohol skażony metodą niemiecką, nasze władze akceptują. Ale nie są w stanie zaakceptować, że zamiast importu mogłyby one być produkowane w Polsce.

Czytaj też: Rozmowy telefoniczne w autobusie. Groźne w czasie pandemii?

Konkurencja dla Orlenu?

Otwarte pozostaje pytanie, czy państwu polskiemu naprawdę zależy, żeby środki dezynfekcyjne były w Polsce tanie. Sprowadzany z Niemiec Octenisept jeszcze przed miesiącem kosztował w aptece ok. 7 zł, teraz trzeba już płacić ponad 30 zł za opakowanie 50 ml. Nie wiem, czy UOKiK ukarze importera 5 mln zł kary.

Trudno oprzeć się wrażeniu, że tak naprawdę chodzi o to, aby Orlen czy KGHM, które zaczęły produkować preparaty dezynfekcyjne (choć nieprzeznaczone dla szpitali) i bez problemu zostały z akcyzy zwolnione, mogły je sprzedawać jak najdrożej. Medisept, druga polska firma produkująca preparaty profesjonalne, ma bowiem także problem z akcyzą.

Czytaj też: Co daje noszenie masek i komu są potrzebne

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Sport

Kryzys Igi: jak głęboki? Wersje zdarzeń są dwie. Po długiej przerwie Polka wraca na kort

Iga Świątek wraca na korty po dwumiesięcznym niebycie na prestiżowy turniej mistrzyń. Towarzyszy jej nowy belgijski trener, lecz przede wszystkim pytania: co się stało i jak ta nieobecność z własnego wyboru jej się przysłużyła?

Marcin Piątek
02.11.2024
Reklama