Rynek

Rząd w niedoczasie. Lepszy wirus własny niż obcy?

Zamknięte stoisko gastronomiczne w białostockiej galerii handlowej Zamknięte stoisko gastronomiczne w białostockiej galerii handlowej Agnieszka Sadowska / Agencja Gazeta
W sprawie koronawirusa rząd ciągle jest spóźniony. Mógł lepiej przygotować się do epidemii i skuteczniej z nią walczyć na początku, gdy zakażały tylko osoby przyjeżdżające z zagranicy.

A rząd zamyka granice teraz, gdy zaraza panoszy się na dobre i zarazić się można od ludzi, którzy nigdy z Polski nie wyjeżdżali. Chroni się przed wirusem obcym, nie dostrzegając, że nie mniej groźny stał się już własny. Czas go utuczył i wzmocnił.

Czytaj też: Rząd szykuje kroplówkę dla firm pogrążonych przez koronawirusa

Rząd przykrywa swoją nieudolność na starcie?

Teraz rząd determinacją i radykalizmem działania usiłuje przykryć własną nieudolność na początku. Nie pomyślał, aby zaopatrzyć szpitale w niezbędne maski, gogle, kombinezony, nie mówiąc już o środkach odkażających, bez których lekarze, pielęgniarki i ratownicy medyczni nie mogą wykonywać swojej pracy. I szedł w zaparte, cały czas twierdząc, że szpitale są na zarazę świetnie przygotowane.

Dlaczego więc oglądamy w TVN ratowników, którzy przyjeżdżają karetką do osoby zakażonej wprawdzie w kombinezonach, ale bez gogli, których nie mają? Dlaczego lekarze w szpitalach alarmują, że akcesoriów zabezpieczających wystarczy im tylko na dwa, trzy dni? Jeśli będą musieli przerwać pracę z braku niezbędnych zabezpieczeń, to „cały pogrzeb na nic”, niepotrzebnie odcięto kraj od świata, bo przegrać będziemy musieli nawet z wirusami własnego chowu.

Czytaj też: Koronawirus zainfekował gospodarkę

Zakupy trzeba było robić wcześniej

Skoro rząd rozdawał pieniądze na prawo i lewo, żeby kupować głosy w kolejnych wyborach, to dlaczego Agencja Rezerw Materiałowych dopiero teraz dostała 350 mln zł na zakup niezbędnych środków zabezpieczających? Znowu za późno, bo potrzebują ich wszyscy i zdobyć niezbędne ilości jest coraz trudniej, a jeśli nawet się uda, to za o wiele wyższą cenę. Łatwo było natomiast przystąpić do zorganizowanego przez Unię przetargu i tym sposobem zaopatrzyć się we wszystko, bez czego dzisiaj walczyć z zarazą nie sposób. Polska z tego rodzaju zakupów wtedy nie skorzystała, do tej pory rząd nie wytłumaczył, dlaczego. Po raz kolejny nie pomyślał?

Nie pomyślał też, że upór, aby testować tylko osoby „ze wskazaniami”, utrudni skuteczną walkę z zarazą. Że trzeba wirusa szukać aktywniej, nie pozwalać rozwłóczyć go po całym kraju. Ten, kto nie kaszlał, nie miał duszności i wysokiej gorączki, na test nie miał szans, nawet prywatnie. Potem okazało się, że to też był błąd, bo można być zakażonym i nie mieć objawów. Więc teraz już liczbę przeprowadzanych testów się zwiększa, ale problem w tym, że znów za późno.

Podkast „Polityki”: Obciążenia i koszty. Koronawirus uderza w polskie firmy

Jak pomóc firmom? Szybko

Rząd nie dostrzega też, że w kilka dni zawaliły się branże: turystyczna, obsługi targów, hotelarstwo, transport, logistyka, eventy, imprezy kulturalne, a od niedzieli także siłownie, gastronomia i bary. To przecież spory kawałek naszej gospodarki, w 95 proc. z kapitałem krajowym. Sól ziemi, jak lubią powtarzać politycy. Małe polskie firmy z dnia na dzień straciły źródło utrzymania – nie z własnej winy czy nieudolności. Zapowiadane odroczenia w płatności składek i podatków, a nawet ewentualne tanie pożyczki – już ich z tego potwornego dołka nie wyciągną, bo nie mają na płace dla pracowników i na życie dla własnych rodzin. Potrzebują finansowej kroplówki. Szybko.

Właściciele tych firm, którym odcięto tlen, skrzyknęli się i zorganizowali sztab kryzysowy. Próbuje on przekonać Ministerstwo Rozwoju, że za miesiąc nie będzie już czego zbierać, bo wszystkie te przedsiębiorstwa bez pomocy państwa padną – nie z własnej przecież winy. I nie mogą się tego wsparcia doczekać, słyszą, że budżet nie jest z gumy. Ci, którzy jeszcze niedawno krzyczeli do wyborców: „nie wierzcie, że się nie da”, teraz rozkładają ręce. Nie patrzą do przodu, nie pamiętają, jak bajdurzyli o zrównoważonym budżecie, który w tej koszmarnej sytuacji wcale nie musi być zrównoważony.

Po raz kolejny za jakiś czas okaże się, że takie myślenie było błędem, który wpędzi gospodarkę w recesję. Że na finansowe wsparcie dla małych firm przeznaczylibyśmy o wiele mniejsze pieniądze, niż stracimy na ich upadku, bo wiele z nich już się nie podniesie. I znów będzie za późno.

Czytaj też: Wirus przemeblowuje niebo. Jak sobie radzą linie lotnicze?

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Interesy Mastalerka: film porażka i układy z Solorzem. „Szykuje ewakuację przed kłopotami”

Marcin Mastalerek, zwany wiceprezydentem, jest także scenarzystą i producentem filmowym. Te filmy nie zarobiły pieniędzy w kinach, ale u państwowych sponsorów. Teraz Masta pisze dla siebie kolejny scenariusz biznesowy i polityczny.

Anna Dąbrowska
15.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną