Trójpak mający promować zdrowsze postawy wśród Polaków, a przy okazji zasilić Narodowy Fundusz Zdrowia – tak można było promować pomysł trzech podatków, jaki pod koniec ubiegłego roku zaprezentował rząd. Pierwszy dotyczył słodzonych napojów, drugi tzw. małpek, a trzeci suplementów diety. Po kilku tygodniach rządowych konsultacji i zmasowanego lobbingu ze strony producentów oraz organizacji pracodawców z pierwotnego projektu pozostały strzępy.
Czytaj więcej: Podatek od cukru, czyli tyjcie, chorujcie, ale płaćcie
Producenci płaczą i lobbują, rząd się plącze i ugina
PiS zmienił już zasady naliczania podatku cukrowego na znacznie korzystniejsze dla przedsiębiorców, zwłaszcza tych stosujących słodziki zamiast cukru. Tymczasem słodziki może i są mniej kaloryczne, ale ich nadmierna konsumpcja wcale nie jest dobra dla zdrowia. Dodatkowa złotówka od każdej małej butelki wódki co prawda na razie w projekcie pozostała, ale rząd właśnie wycofał się z 10-procentowego podatku od wydatków na reklamy suplementów diety. Planowane wpływy kurczą się szybko, a do tego część z nich nie trafi do Narodowego Funduszu Zdrowia, tylko do Szkolnych Klubów Sportowych. To zresztą wciąż robocze założenia, bo praktycznie każdego dnia dowiadujemy się o kolejnych modyfikacjach projektu.
Niedługo może z niego już nic nie zostać, na co liczą lobbujący. Oburzeni są zwłaszcza producenci owocowych napojów i nektarów, którzy wieszczą, że podatek cukrowy doprowadzi do załamania konsumpcji ich wyrobów, powstających przecież głównie z polskich surowców. Płacze branża mocnych alkoholi, skarżąca się na kolejny akt niesprawiedliwości dziejowej, bo przecież producenci piwa żadnego dodatkowego podatku nie zapłacą, a niedawno zostali i tak łagodnie potraktowani przy wzroście akcyzy. W wysiłkach propagandowych nie ustają organizacje zrzeszające pracodawców, które jak jeden mąż apelują o wyrzucenie całego projektu do kosza albo o jego gruntowne przemyślenie.
Podatek od cukru i spółka. Katalog przypadkowych podwyżek
Rząd wycofujący się rakiem ze swoich propozycji jest sam sobie winien. Stworzył bowiem katalog zupełnie przypadkowych podwyżek i zaczął go reklamować jako metodę na uzdrowienie Polaków. Za cel obrał sobie przede wszystkim słodzone napoje, tymczasem wiele rodzajów słodyczy objętych jest preferencyjną stawką podatku VAT. Tak samo jak różne słone przekąski, tymczasem nadmiar soli – również odpowiadający i za epidemię otyłości, i szereg poważnych chorób z nadciśnieniem tętniczym na czele – jakoś rządzącym nie przeszkadza.
Opodatkowanie małpek byłoby krokiem w dobrym kierunku, gdyby razem z nim poszło zwiększenie cen piwa. Tymczasem ten napój pozostaje w Polsce bardzo tani, a przecież w istotnym stopniu odpowiada za to, że pijemy coraz więcej. Wreszcie suplementy diety muszą być nie tyle droższe, ile w dużo większym stopniu kontrolowane. Ich nadmierne spożycie prowadzi często do negatywnych konsekwencji zdrowotnych, a pozytywne działanie jest w wielu przypadkach niepotwierdzone naukowo.
Czytaj także: Pozornie zdrowe jedzenie przyczynia się do otyłości i chorób