Rynek

Co czeka obecnych i przyszłych emerytów? Przewodnik po zmianach 2019/2020

Trwa karuzela zmian w przepisach emerytalnych. Co nas czeka w najbliższych miesiącach? Trwa karuzela zmian w przepisach emerytalnych. Co nas czeka w najbliższych miesiącach? Paha_L / PantherMedia
Czy emeryci faktycznie dostaną więcej i jakie trudne decyzje czekają pracujących w najbliższych miesiącach? Oto, co dziś wiadomo nt. zmian w emeryturach i składkach na ZUS.

W ostatnich tygodniach w przestrzeni publicznej pojawiało się wiele, niekiedy sprzecznych, informacji na temat zmian w emeryturach i składkach na ZUS. Było to związane z jednej strony z rozliczaniem przedwyborczych obietnic rządu, z drugiej – ze zbliżającymi się pracami w Sejmie nad przyszłorocznym budżetem. Poniżej najważniejsze zagadnienia w skrócie.

Co z tą waloryzacją? Będzie min. 70 zł więcej?

Od 1 marca najniższe emerytury i renty wzrosną z 1100 zł do 1200 zł brutto. Beneficjenci nieco wyższych świadczeń również skorzystają – obejmie ich waloryzacja. W założeniu waloryzacja świadczeń powinna rekompensować wzrost kosztów życia (inflacja), a także dawać emerytom udział w rosnącym dobrobycie: stąd wskaźnik waloryzacji równy jest sumie inflacji i 20 proc. tempa wzrostu przeciętnego wynagrodzenia za poprzedni rok. Wysokość wskaźnika waloryzacji na 2020 r. rząd szacuje obecnie na 3,24 proc. (w 2019 r. wyniósł on 2,86 proc.). Jednak gdyby wysokość wszystkich emerytur i rent wzrosła o tyle samo procent, to w wartościach bezwzględnych osoby o najniższych świadczeniach zyskałyby najmniej. Dlatego rząd zdecydował się na waloryzację kwotowo-walutową, więc podobnie jak w 2019 r. świadczenia mają wzrosnąć o co najmniej 70 zł.

Joanna Solska: PiS łamie obietnicę i zawodzi emerytów. I co z tym fantem zrobi?

Ostatecznie wysokość waloryzacji poznamy zapewne w lutym, kiedy będą już pełne dane o wzroście cen i płac w 2019 r. Wyższy niż wyznaczony przez wskaźnik waloryzacji wzrost emerytur jest możliwy. Będzie to zależało od finansowej kondycji systemu ubezpieczeń społecznych z jednej strony, a z drugiej – chęci zdobycia przychylności licznej i raczej zdyscyplinowanej grupy wyborców przed majowymi wyborami prezydenckimi.

Dla kogo trzynasta i czternasta emerytura. I kiedy?

W planach PiS na pierwsze 100 dni nowej kadencji znalazło się też przygotowanie ustaw o 13. i 14. emeryturze. Jednorazowe dodatki mają dalej być powiązane z emeryturą minimalną, wyniosą więc 1200 zł brutto. Trzynastka, podobnie jak w 2019 r., ma objąć wszystkich emerytów i rencistów, a więc nie tylko otrzymujących świadczenia z ZUS, ale i KRUS oraz podlegających branżowym systemom zabezpieczenia: mundurowych, pracowników wymiaru sprawiedliwości. Na premię mogą też liczyć beneficjentki tzw. emerytur matczynych, czyli kobiety (a w określonych, nielicznych przypadkach także mężczyźni), które wychowały przynajmniej czworo dzieci i nie mają uprawnienia do emerytury minimalnej. Czternaste emerytury mają wejść w życie dopiero w 2021 r. i objąć tylko osoby z dochodami poniżej 2900 zł. Łatwo sobie jednak wyobrazić, że gdyby na początku roku przewaga sondażowa Andrzeja Dudy spadała, czternastki zostaną wypłacone jeszcze przed wyborami prezydenckimi.

PPK obowiązkowe w średnich firmach

Osoby pracujące w firmach zatrudniających powyżej 250 pracowników już teraz musiały podjąć decyzję o uczestnictwie lub rezygnacji z pracowniczych programów kapitałowych (PPK). W I kw. 2020 r. przed takim wyborem staną pracownicy średnich firm (50–249 pracowników). Decyzja ta nie jest ostateczna – pracownicy mogą w każdej chwili zrezygnować z programu lub do niego dołączyć. PPK mogą być dobrym sposobem na dodatkowe oszczędności, ale nie rozwiążą problemu niskich emerytur dzisiejszych pracujących.

Likwidacja OFE: I kw. 2020 r.

Również w I kw. ważny wybór, tym razem już nieodwracalny, stanie przed członkami otwartych funduszy emerytalnych (OFE). 6 listopada rząd przyjął ustawę likwidującą OFE i prawdopodobnie będzie ona jednym z priorytetów w nowej kadencji Sejmu. Automatycznie oszczędności z funduszy zostaną przeniesione na indywidualne konta emerytalne (IKE) i będą mogły być wypłacone po osiągnięciu wieku emerytalnego. Zasada ta nie będzie dotyczyć osób, którym do emerytury pozostał tylko rok – ich fundusze zostaną przeniesione do ZUS.

Młodsi członkowie OFE mają jednak wybór: będą mieli czas na zadecydowanie o przeniesieniu środków z OFE do ZUS. Wówczas środki te zwiększą zapisy na kontach w ZUS i w konsekwencji – wysokość przyszłych emerytur. Według obecnego projektu ustawy to okienko decyzyjne wypadnie między styczniem a marcem 2020 r., ale wiele zależy od tempa prac nad ustawą w Sejmie.

Czytaj także: Co po OFE – IKE czy ZUS? Jak (całkiem) nie stracić oszczędności emerytalnych

IKE czy ZUS. Co wybrać? Czy opłata przekształceniowa to „trzeci zabór OFE”?

W dużym uproszczeniu, wybór między IKE a ZUS to wybór między możliwością pozostawienia pieniędzy w spadku (aktywa w IKE podlegają dziedziczeniu tak samo jak np. pieniądze w banku) a wykupieniem za nie nieco wyższej, ale dożywotniej emerytury w ZUS. Decydując, trzeb więc brać pod uwagę plany co do długości aktywności zawodowej i źródeł utrzymania na starość. Nie należy się za to za bardzo przejmować tzw. opłatą przekształceniową, niesłusznie przedstawianą często jako „trzeci zabór OFE”.

Projekt ustawy o likwidacji OFE zakłada, że 15 proc. aktywów przenoszonych na IKE zabierze ZUS. Z punktu widzenia członków OFE to nic innego, jak przyśpieszony pobór podatku. Obecnie wypłaty z IKE po osiągnięciu wieku emerytalnego nie są obciążone żadnymi podatkami, podczas gdy od emerytury z ZUS (który wypłaca też to, co zaoszczędzono w OFE) fiskus pobiera taki sam podatek dochodowy (17/32 proc.) jak od pracujących. Dla przyszłego emeryta opłata powinna być więc neutralna i nie zmieniać jego obciążeń publicznych w stosunku do obecnego systemu z OFE. Osobnym tematem jest to, że po pierwsze, taka opłata pozwala na zainkasowanie dochodów, które należą się finansom publicznym dopiero w przyszłości, i po drugie – stracą na niej samorządy (które przejmują ponad połowę wpływów z PIT).

Składki na ZUS – co z limitem trzydziestokrotności

Trudno z całą pewnością dziś powiedzieć, co dalej z górnym limitem składek na ZUS, tzw. 30-krotnością. Jego zniesienie miało podnieść dochody Funduszu Ubezpieczeń Społecznych o ok. 5,1 mld zł, z drugiej strony spowodowałoby wzrost kosztów pracy i spadek dochodów na rękę dla ok. 380 tys. osób, zwłaszcza kadry kierowniczej i wysoko wykwalifikowanych specjalistów w dużych firmach. To oznaczałoby spadek konkurencyjności tych firm, a w dłuższej perspektywie ryzyko przenoszenia międzynarodowych centrów usług z Polski do np. Czech czy na Słowację. Zamiast zniesienia limitu w rządzie rozważane jest też jego podniesienie do np. 40-krotności przeciętnego wynagrodzenia, ale nie będzie to rozwiązanie korzystne ani dla finansów publicznych, ani dla gospodarki.

Najważniejsze jest jednak to, że limit 30-krotności nie służy chronieniu zamożnych przed ZUS, ale ZUS-u przed zamożnymi – gdyby płacili oni składki od całych dochodów, ich przyszłe świadczenia byłyby dużo wyższe i groziły destabilizacją finansów publicznych. Dzięki limitowi mają oni i tak relatywnie wysokie emerytury z publicznego systemu i środki do dodatkowego oszczędzania we własnym zakresie – więc przysłowiowy wilk jest syty i owca cała. Alternatywą dla zmian w limicie składek jest znalezienie innych źródeł dochodów lub oszczędności. Jeżeli ten rok okaże się dobry dla FUS i dla budżetu, rząd może zdecydować o zwiększeniu deficytu w 2019 r. i dosypaniu do FUS „na zapas” większej dotacji pod koniec roku, aby złagodzić wyższe koszty emerytur w 2020 r. bez zwiększania obciążeń.

Jeszcze wyższy ZUS dla prowadzących działalność gospodarczą

Na pewno więcej na ZUS wpłacą w przyszłym roku osoby prowadzące działalność gospodarczą. Ich składki nalicza się od 60 proc. prognozowanego na potrzeby ustawy budżetowej przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej. W poprzednim roku szacunek ten okazał się zaniżony, więc teraz rząd zaktualizował swoje oczekiwania. Wobec tego przedsiębiorcy od stycznia będą płacić miesięcznie na ubezpieczenia społeczne 1069,14 zł, a nie – jak w tym roku – 974,65 zł.

Na ulgę liczą drobni przedsiębiorcy, których przychody nie przekraczają 120 tys. zł rocznie, a dochody 6 tys. zł miesięcznie. Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii zaproponowało im tzw. „mały ZUS plus”, czyli uzależnienie składek od faktycznego dochodu, co pozwoliłoby obniżyć obciążenia nawet o kilkaset złotych. Projekt nie trafił jednak jeszcze do Sejmu i nie wiadomo, czy i kiedy zmiany wejdą w życie.

Co z podniesieniem wieku emerytalnego?

Od czasu do czasu powraca też temat motywowania Polek i Polaków do dłuższej aktywności zawodowej. Ze względu na koszty polityczne podniesienie wieku emerytalnego jest mało realne, politykom, którzy chcą zapobiec finansowej katastrofie w systemie ubezpieczeń społecznych za kilkanaście lat, pozostają więc miękkie narzędzia, np. przekonywanie obywateli, że dłuższa praca im się opłaca. W kampanii wyborczej część partii proponowała różne zachęty podatkowe dla pracujących 60-latków. W najbliższym czasie ich wprowadzenie oceniam jednak jako mało prawdopodobne – nie będzie to priorytet dla rządu, który liczy każdą złotówkę wpływów podatkowych, aby zrealizować obietnicę budżetu bez deficytu.

Czytaj także: Premier wykiwał kobiety. Będzie na nich oszczędzać

FUS zakładnikiem doraźnych interesów politycznych

System emerytalny jest niestety zakładnikiem bieżącej polityki. W rezultacie zamiast próbować sprostać wyzwaniom, które pojawią się przed nim w perspektywie kilkudziesięciu lat, służy załatwianiu doraźnych potrzeb kolejnych rządów, np. łataniu dziur w finansach publicznych lub zdobywaniu poparcia wyborców. Dyskusji nie pomaga przeprowadzanie często kilku zmian w emeryturach jednocześnie, ignorowanie głosu partnerów społecznych i ekspertów oraz chaotyczna komunikacja, jak w przypadku trzydziestokrotności. Niestety, twierdzenie o tzw. środkowym wyborcy wskazuje, że im starsza ludność, tym większa będzie pokusa polityków, żeby obiecywać wzrost świadczeń dla emerytów kosztem większego obciążania pracujących. Chyba że odpowiedzią na problemy FUS jest zapobieganie wzrostowi oczekiwanej długości życia przez kryzys w ochronie zdrowia i zaniedbywanie stanu środowiska – niech to jednak pozostanie tylko ponurym żartem.

Czytaj także: Czy Polacy doczekają się godnych emerytur

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Interesy Mastalerka: film porażka i układy z Solorzem. „Szykuje ewakuację przed kłopotami”

Marcin Mastalerek, zwany wiceprezydentem, jest także scenarzystą i producentem filmowym. Te filmy nie zarobiły pieniędzy w kinach, ale u państwowych sponsorów. Teraz Masta pisze dla siebie kolejny scenariusz biznesowy i polityczny.

Anna Dąbrowska
15.11.2024
Reklama