Według danych Komisji Europejskiej nierówności płac ze względu na płeć (ang. gender pay gap) są najwyższe w Estonii – 25,6 proc., Czechach i Niemczech – ok. 21 proc., a najniższe w Rumunii – 3,5 proc. Polska plasuje się znacznie poniżej unijnej średniej – Polki zarabiają średnio „tylko” 7,2 proc. mniej niż Polacy. Czy to oznacza, że mamy lepszą pozycję na rynku pracy niż większość Europejek? Niekoniecznie.
Czytaj także: Kiedy mężczyźni i kobiety będą zarabiać tyle samo? Jeśli nic się nie zmieni, to za 166 lat!
Dlaczego kobiety zarabiają mniej i mają niższe emerytury?
Przeciętnie niższe płace kobiet to wypadkowa wielu zmiennych. Kobiety częściej niż mężczyźni pracują w niżej opłacanych branżach, wolniej awansują, rzadziej dochodzą do najwyższych stanowisk, nie biorą tylu nadgodzin i są bardziej skłonne pracować w niepełnym wymiarze czasu pracy. To prawidłowości widoczne w zasadzie od XIX w., kiedy kobiety masowo weszły na rynek pracy, i obecne do dziś, choć w różnym natężeniu w zależności od kraju.
Przyczyn jest wiele. Kobiety są bardziej niż mężczyźni zaangażowane w prowadzenie domu, opiekę nad dziećmi i chorymi lub niesprawnymi członkami rodziny – częściowo z własnego wyboru, a częściowo z braku alternatywy. Przez to mają mniej czasu i sił na rozwój zawodowy – nie tylko są pomijane w awansach, ale rzadziej po nie sięgają. Przerwa w pracy związana z macierzyństwem zwykle wypada w okresie życia, w którym pracownicy najszybciej się pną po szczeblach kariery.
Potem dochodzi niższy w wielu krajach wiek emerytalny – dojrzałe pracownice mają przed sobą krótszy horyzont aktywności zawodowej, stąd mniejsza motywacja ich i przełożonych do szkoleń i awansów. Rezultatem niższych zarobków, mniejszej liczby przepracowanych lat oraz dłuższego trwania życia są znaczne nierówności emerytalne. Seniorki mają niższe świadczenia i są bardziej narażone na ubóstwo niż seniorzy.
Raport „Guardiana”: Kobiety wciąż zarabiają mniej. Jak zasypać „gender pay gap”?
Nawet w sfeminizowanych zawodach rządzą mężczyźni
Biorąc pod lupę te aspekty, Polska nie wypada już tak dobrze. Nie możemy się pochwalić wysokim odsetkiem menedżerek i prezesek zarówno w sektorze prywatnym, jak i publicznym. Według danych GUS za 2017 r. kobiety stanowią tylko 40 proc. kadry kierowniczej i ponad 60 proc. osób wykonujących prace proste i biurowe. Kobiet jest najwięcej w tych sektorach, gdzie płace tradycyjnie są niskie, a w ostatnich latach rosły najwolniej: w sektorze publicznym, ochronie zdrowia i opiece społecznej, w edukacji, hotelarstwie i gastronomii i w pozostałych usługach.
Co więcej, nawet w silnie sfeminizowanych branżach nieproporcjonalnie często rządzą mężczyźni. W sektorze edukacji kobiety to prawie 80 proc. pracujących, ale przewaga dyrektorek nad dyrektorami jest mniejsza. W ochronie zdrowia znacznie więcej jest pielęgniarek niż pielęgniarzy, a choć lekarek jest dużo, to mało z nich zostaje ordynatorkami (przy okazji – właśnie do tego potrzebujemy żeńskich nazw zawodów!). Podobnie jest w administracji i sądownictwie – na podstawowych stanowiskach jest znacznie więcej kobiet, ale im wyżej w hierarchii, tym ich mniej.
Krótki urlop ojcowski – tak, ale w domu z dziećmi zostają matki
Zrezygnowaliśmy z wyrównania wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn. Stopniowo poprawia się dostępność żłobków, ale wciąż jest ich za mało w stosunku do potrzeb, zwłaszcza że w wielu gminach o takiej instytucji można tylko pomarzyć. Mężczyźni chętnie korzystają z dwutygodniowego urlopu ojcowskiego, ale mało który decyduje się na choć parę tygodni urlopu rodzicielskiego – w efekcie matki zwykle wybierają 12 miesięcy przerwy w pracy.
Czytaj także: Matki zarabiają mniej niż bezdzietne kobiety. Dlaczego?
W wielu krajach unijnych praca tylko na część etatu jest popularnym rozwiązaniem umożliwiającym łączenie aktywności zawodowej z opieką nad dziećmi. Na niepełny wymiar czasu pracy decyduje się od 20 proc. matek w Belgii i Luksemburgu do 40 proc. w Niemczech i 50 proc. w Holandii (dane OECD za 2014 r.; dotyczą matek dzieci do 14. roku życia). Dla Polski wskaźnik ten wynosił 6,6 proc. – płacimy za to jednak niższą aktywnością zawodową. Wobec braku możliwości pracy na część etatu i/lub zorganizowania opieki dziecku na parę godzin w tygodniu Polki (matki lub babcie) po prostu wycofują się z rynku. Z punktu widzenia rozwoju dalszej kariery praca na część etatu jest gorsza niż na pełen, ale lepsza niż zupełna rezygnacja.
Skąd więc niska luka płacowa w Polsce?
To przede wszystkim efekt struktury zatrudnienia – w Polsce jest wyższy odsetek zatrudnionych w rolnictwie oraz przy prostych pracach niż np. w Niemczech czy Wielkiej Brytanii. Tymczasem luka płacowa na niskich stanowiskach prawie nie występuje – przepisy antydyskryminacyjne zabraniają płacić mniej np. kasjerce niż kasjerowi. Różnice w wynagrodzeniach pojawiają się tam, gdzie można je przypisać nie płci, ale nieuchwytnym, indywidualnym cechom pracowników. Największa przepaść w dochodach jest więc wśród gwiazd kina, muzyki i sportu. W Polsce na tę lukę zwracają już uwagę aktorki, pisarki i mistrzynie sportu – ale ponieważ ich dochody są wysokie na tle średnich, to przeciętne Kowalskie nie solidaryzują się z nimi. Tymczasem luka dotyka też wiele z nich: specjalistek, naukowczyń, inżynierek, prawniczek, księgowych, tłumaczek, dziennikarek – im bardziej kreatywny zawód, tym większe prawdopodobieństwo, że kobieta zarabia mniej niż jej kolega zza biurka obok.
Polską lukę zaniża też wysoki odsetek samozatrudnionych wśród osób najlepiej zarabiających. Lukę płacową szacuje się zwykle dla wynagrodzeń, a więc obejmuje głównie osoby zatrudnione na podstawie umowy o pracę lub równoważnych umów. Tymczasem różnice w opodatkowaniu i wysokości składek na ubezpieczenia społeczne skłaniają wiele osób o wysokich dochodach do samozatrudnienia, choć ich działalność nie różni się od tego, co robią osoby z umową o pracę – według różnych szacunków może ich być ok. 150–180 tys. Samozatrudnienie jest częste w usługach profesjonalnych oraz branży informatycznej, gdzie zarobki są wysokie. Niestety, z dostępnych danych nie możemy powiedzieć nic o strukturze płci, choć należy się domyślać, że w IT przeważają mężczyźni.
Czytaj także: Dlaczego kobiety wybierają studia MBA?
Kobiety w Polsce nie mają wysokiej pozycji na rynku pracy
Niska na tle europejskiej średniej luka płacowa w Polsce nie świadczy o wysokiej pozycji kobiet na rynku pracy czy też szerzej, w społeczeństwie. Tej sytuacji nie zmienią zapowiedzi ustawowego wyrównywania płac, składane przez polityków w kampanii wyborczej. Zakaz dyskryminacji w pracy ze względu na płeć już obowiązuje, ale trudno sobie wyobrazić, aby z tego paragrafu wyższych płac dochodziły nauczycielki, urzędniczki i pielęgniarki. Wyrównanie wynagrodzeń wymaga z jednej strony rozwoju sektora usług opiekuńczych, a z drugiej – przejęcia przez mężczyzn swojej części odpowiedzialności za wspólny dom i rodzinę.
Na razie jednak CBOS bada, czy praca zawodowa kobiet przynosi straty ich życiu rodzinnemu, a 9 proc. ankietowanych odpowiada, że tak. Co ciekawe, w badaniu nie ma pytania o wpływ pracy mężczyzn na ich rodziny.