Im więcej zarabiamy, tym szybciej się zadłużamy i coraz mniej się tym przejmujemy. W rejestrze uporczywych dłużników, prowadzonym przez BIG Info Monitor, figuruje już 2,8 mln osób. W sumie są winne wierzycielom prawie 77 mld zł, a suma przeciętnego zadłużenia przekroczyła 27 tys. zł. W rzeczywistości grupa zalegających jest większa, bo podobne rejestry prowadzi jeszcze kilka innych BIG-ów (biur informacji gospodarczej). Z danych windykacyjnej Grupy Kruk wynika, że grono niespłacających sięga już 4 mln osób.
Zarówno rzesza niesolidnych dłużników, jak i suma ich zobowiązań w ciągu kilku ostatnich lat wzrosły lawinowo. Jeszcze w 2015 r. z długami nie radziło sobie 1,98 mln osób. Miały do spłacenia 40,4 mld zł. Wtedy na zakupy sprzętu AGD czy samochód pożyczaliśmy z banku przeciętnie 20 tys. zł, teraz już dochodzimy do 30 tys. zł. Po kredyty gotówkowe, właśnie na tego typu zakupy, chodzimy do banku coraz chętniej. I coraz częściej nie jesteśmy w stanie ich spłacić. To one stanowią już więcej niż połowę zaległości. Pocieszające, że na zakup mieszkania zadłużamy się w sposób bardziej odpowiedzialny, liczba niespłacanych kredytów hipotecznych maleje.
Jakośtobędzizm
Tempo zadłużania się Polaków w ciągu ostatnich trzech lat przyspieszyło. Od marca 2016 do marca 2019 r. liczba niespłacających wzrosła o 30 proc., ale kwota ich długów aż o 67 proc. Jeszcze szybciej rosną zaległości w spłacie zobowiązań w tzw. firmach pożyczkowych, mimo że do coraz większej liczby osób dociera informacja, że tam pożyczają najdrożej, bo „bez BIG”. Ale to są osoby, które zdaniem banków nie mają zdolności kredytowej. Drogie pożyczki najwyraźniej jednak Polaków nie zniechęcają, nie skłaniają do większej ostrożności. W 2015 r. przeciętna pożyczana tam chwilówka wynosiła jeszcze 2,5 tys.