Narodowy holenderski przewoźnik KLM obchodzi właśnie setne urodziny, ale robi to w specyficzny sposób. W jednej z najnowszych reklam zachęca klientów, żeby jeszcze raz rozważyli, czy aby na pewno... chcą lecieć samolotem. Czy zamiast spotkania tęte-à-tęte nie wystarczy im przypadkiem telekonferencja? A może lepiej pojechać pociągiem? W ten sposób KLM chce budować swój wizerunek odpowiedzialnej linii lotniczej, która co prawda nie zamierza rezygnować z rozwoju, ale jednocześnie, jak tylko może, dba o środowisko.
Ta ofensywa jest próbą poprawy wizerunku branży coraz częściej uznawanej za jednego z największych trucicieli. To na pewno nie przypadek, a pośrednia odpowiedź na działalność choćby Grety Thunberg, młodziutkiej Szwedki, jeszcze uczennicy, znanej przede wszystkim ze strajku o zmianę podejścia dorosłych do przyszłości planety. Dziewczyny, która już zgromadziła wielu zwolenników i naśladowców, nie tylko wśród młodzieży.
Greta, chociaż dużo podróżuje po Europie, liniom lotniczym zarobić nie daje. Świadomie rezygnuje z samolotów, jako mało ekologicznego środka transportu, i wybiera pociągi. Koleją przyjechała na grudniowy szczyt klimatyczny COP24 do Katowic, na spotkanie światowych liderów gospodarczych w Davos czy do Parlamentu Europejskiego w Strasburgu. Teraz płynie zeroemisyjnym jachtem na szczyt ONZ do Nowego Jorku. Jeśli wielu młodych przynajmniej na kontynencie rygorystycznie zacznie ją naśladować w preferowaniu pociągów czy autobusów (z jachtami będzie zapewne trudniej), to dla linii lotniczych mogą przyjść ciężkie czasy. Ciemne chmury już się gromadzą.
Tagskryt
Flygskam – to szwedzkie słowo robi ostatnio furorę i tłumaczone jest na różne języki. Znaczy ono tyle co „lotowstyd” – wstyd z powodu latania.