Rynek

Co po OFE – IKE czy ZUS? Jak (całkiem) nie stracić oszczędności emerytalnych

Co z sowitymi emeryturami, jakie obiecywały otwarte fundusze emerytalne? Co z sowitymi emeryturami, jakie obiecywały otwarte fundusze emerytalne? EpicStockMedia / PantherMedia
Jeśli projekt ustawy o likwidacji OFE zostanie sprawnie uchwalony i wejdzie w życie zgodnie z zapowiedziami, członkowie OFE będą mieli bardzo mało czasu na rezygnację z przekazania środków z OFE do IKE i wybór ZUS. A ten może być dla wielu korzystniejszy.

20 lat temu reklamy obiecywały, że w otwartych funduszach emerytalnych zgromadzimy środki wystarczające na emeryturę pod palmami. Tymczasem przeciętnie na rachunku w OFE znajduje się 10 tys. zł, czyli kwota, która wypłacana przez 20 lat jako część emerytury nie będzie odczuwalna. Oszczędności zgromadzone w OFE mają realne znaczenie tylko dla tych szczęśliwców, którym udało się zebrać większą kwotę.

Czytaj także: Skąd się wezmą nasze emerytury?

Projekt ustawy przewiduje, że środki z OFE domyślnie trafią na indywidualne konto emerytalne (IKE) oszczędzającego, ale państwo pobierze 15-procentową opłatę przekształceniową. Członek OFE może jednak zdecydować, że pieniądze te – niepomniejszone o 15 proc. – zostaną przetransferowane do ZUS. Problem w tym, że czasu na podjęcie decyzji będzie bardzo mało, w dodatku wypadnie on w niezbyt fortunnym okresie świątecznym i noworocznym, między 1 listopada 2019 a 10 stycznia 2020 r. Po konsultacjach i opiniach, które napłynęły do projektu, ten zapis się nie zmienił, gdyż – jak wskazuje raport z konsultacji – „intencją projektodawcy jest pozostawienie indywidualnego charakteru dotychczas gromadzonych środków na rachunkach w otwartych funduszach emerytalnych”. A więc pobranie opłaty przekształceniowej.

Prywatne nie znaczy opłacalne

Według szacunków Ministerstwa Inwestycji i Rozwoju aż 80 proc. członków OFE zdecyduje się na IKE, a zaledwie 20 proc. na ZUS. Tymczasem wcale nie jest oczywiste, że IKE są rozwiązaniem bardziej korzystnym. A przynajmniej nie dla każdego.

– U mnie w pracy, a pracuję na rynku kapitałowym, trzy osoby na pięć przechodzą do ZUS, jedna wybiera IKE, a jedna jest niezdecydowana – mówi chcący zachować anonimowość ekspert jednego z domów maklerskich. To jeden z wielu sygnałów, że do szacunków ministerstwa warto podchodzić z ostrożnością, a rozwiązanie domyślne niekoniecznie musi być tym najlepszym. Najlepszym – oczywiście – z punktu widzenia przyszłego emeryta, a nie państwa, bo ono nie pogardzi pieniędzmi z opłaty przekształceniowej, przydatnymi na realizację hojnych obietnic wyborczych.

Czytaj także: PiS sięga po OFE. Jak na tym wyjdą przyszli emeryci? Jak zwykle

Dla kogo IKE?

Za IKE przemawia to, że pieniądze są dziedziczone: zarówno składki, które już znajdują się na rachunkach w OFE, jak i te, które w przyszłości wpłyną na rachunki IKE. Wypłata środków będzie nieopodatkowana, ale za to teraz zostanie potrącona 15-procentowa opłata przekształceniowa. Do tego samodzielnie będzie można zdecydować, czy po osiągnięciu wieku emerytalnego wypłacić pieniądze jednorazowo, czy w transzach (np. co roku). Obecnie IKE nie dają możliwości wypłaty dożywotniej – czyli w stałych kwotach wypłacanych do śmierci człowieka bez względu na to, jak długo będzie on żył. Wypłata jednorazowa lub w transzach może być zaletą dla tych, którzy będą mieli wysoką emeryturę z ZUS albo mają zapewniony inny stały dochód na jesień życia. Dla osób, których emerytura zusowska będzie marna, jest to jednak wada, gdyż nie będą mogły liczyć na dodatkowe środki wtedy, gdy będą ich najbardziej potrzebowały: gdy osiągną wiek, w którym spada samodzielność i człowiek nie tylko nie jest w stanie dorabiać, ale też wymaga pomocy.

Dla kogo lepszy ZUS?

Zaletą ZUS jest wysoka waloryzacja, zgromadzone składki rosną nawet o 7–8 proc. rocznie, a w 2018 r. aż o 9 proc. Waloryzację składek w ZUS przeprowadza się co roku, uwzględnia ona m.in. inflację i rosnące wynagrodzenia, nie może być więc ujemna. Inwestując w IKE, możemy zarobić mniej, a ryzyko – tak jak w przypadku każdego inwestowania – jest większe.

Czytaj także: Co będzie z naszymi pieniędzmi po OFE?

Przeniesienie środków do IKE wiąże się z oddaniem państwu aktywów, ale wypłata oszczędności po osiągnięciu wieku emerytalnego ma nie być opodatkowana. Wydaje się to sprawiedliwe. Przejście do ZUS następuje bez opłat, ale od emerytury odprowadzamy podatek. W praktyce jednak dla większości emerytów wynosi on mniej niż 15 proc. ze względu na kwotę wolną od podatku. Szczególnie dla kobiet ZUS może być opcją korzystną, gdyż nie tylko ich emerytury są niższe, co wiąże się z niższym procentowo podatkiem dochodowym, ale też żyją dłużej, więc większe znaczenie ma dla nich możliwość otrzymywania świadczenia dożywotniego, a nie wypłacanego przez 10 czy 15 lat.

Każdy musi się zastanowić, co mu się opłaca. Moim zdaniem ZUS to lepsze wyjście dla kobiet (korzystają na przeliczaniu lat, które przeżyją na emeryturze, mężczyźni na tym przeliczaniu tracą), dla osób z niską emeryturą, które nie zapłacą 15-procentowego podatku, a mniejszy (być może nawet 0 proc.) a także dla tych, którym mniej zależy na dziedziczeniu środków (np. nie mają dzieci), a bardziej na wypłacaniu emerytury do końca życia – podsumowuje Marcin Materna, szef działu analiz Millennium DM.

Im ktoś jest starszy, tym wybór ZUS jest dla niego korzystniejszy. Jeśli zostało nam niewiele czasu do emerytury, kluczowe znaczenie ma bezpieczeństwo. A to ZUS zapewnia w większym stopniu niż giełda.

Czytaj także: PiS chce wykupić Polskę za nasze pieniądze

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Interesy Mastalerka: film porażka i układy z Solorzem. „Szykuje ewakuację przed kłopotami”

Marcin Mastalerek, zwany wiceprezydentem, jest także scenarzystą i producentem filmowym. Te filmy nie zarobiły pieniędzy w kinach, ale u państwowych sponsorów. Teraz Masta pisze dla siebie kolejny scenariusz biznesowy i polityczny.

Anna Dąbrowska
15.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną