Komisja Europejska, a dokładniej pani komisarz Margrethe Vestager, nie próżnuje. Niedawno wymierzyła już trzecią karą właścicielowi Google, koncernowi Alphabet (łącznie grzywny przekroczyły 8 mld euro), a wczoraj zaczęła oficjalne dochodzenie w sprawie Apple. Ten gigant już od dawna ma na pieńku z Brukselą, która kazała mu zapłacić Irlandii 13 mld euro zaległych podatków. Teraz jednak chodzi o wykorzystywanie dominującej pozycji, czyli dokładnie o to samo, co Komisja zarzuca Alphabetowi. Wiadomo, że Apple każe sobie płacić ogromne prowizje za sprzedaż usług poprzez kanały dystrybucji takie jak sklep App Store. Z drugiej strony bez nich jest się odciętym od milionów użytkowników iPhone’a na całym świecie.
Czytaj także: Hej, Google, będziesz grzeczniejszy?
Spotify i Deezer kontra Apple
Na Apple do Brukseli poskarżył się nie kto inny jak Spotify, który twierdzi, że 30-proc. prowizje pobierane przez Amerykanów to gruba przesada. Spotify to firma szwedzka, więc dochodzenie Komisji od razu zyskało nowy wymiar. Tym bardziej że Spotify został wsparty przez francuski serwis streaminowy Deezer.
Dla Amerykanów sprawa jest zatem jasna – Komisja Europejska chce chronić europejskie firmy, nie zważając na argumenty. Apple ma powody do obaw, bo komisarz Vestager udowodniła już, że nie boi się nakładać ogromnych kar, gdy według niej podejrzany wykorzystuje swoją silną pozycję i szkodzi konkurentom. A Spotify w przypadku sprzedaży dostępu do muzyki jak najbardziej jest konkurentem Apple.
Komisja Europejska wobec amerykańskich gigantów – uległość czy interwencjonizm
Na razie gniewu Komisji unika jeszcze Amazon, ale i w jego przypadku pani Vestager ma sporo podejrzeń. Amazon to równocześnie ogromny sklep internetowy i platforma, z której usług korzystają mniejsze sklepy. Czy wszystkich Amazon traktuje równo, a może premiuje tych, którzy zlecają mu usługi logistyczne? Wątpliwości w tej kwestii jest też bardzo dużo, chociaż na razie Amazon nie jest jeszcze, inaczej niż Apple, podejrzanym. Można by powiedzieć, że śledztwo „toczy się w sprawie”.
Oczywiście Komisja wszystkich nie zadowoli. Jedni powiedzą, że jest i tak zbyt łagodna wobec amerykańskich gigantów, dla których nawet kilkumiliardowe kary to tylko spadek zysku w jednym kwartale, a nie poważne zagrożenie. Poza tym jurysdykcja Komisji nie sięga poza wspólnotę, a reszta świata (poza rzecz jasna Chinami) jest wobec Google, Amazona czy Apple bardzo ugodowa, wręcz uległa. Za to inni powtórzą po raz kolejny argument, że to nieudolna zemsta europejskich polityków za amerykańską dominację na cyfrowym polu. Nie udało się zbudować europejskiej superwyszukiwarki czy megasklepu internetowego, więc teraz Komisja stosuje socjalistyczny interwencjonizm, żeby pomagać tym, którzy sami nie są w stanie konkurować jakością.
Margrethe Vestager na czele Komisji Europejskiej?
Jednak akurat w przypadku sporu z Apple to nie do końca prawda, bo Spotify jest jednym z nielicznym dowodów na to, że także europejski start-up mógł stać się globalną cyfrową marką i odnieść gigantyczny sukces. Na decyzję Komisji z niecierpliwością będą czekać tysiące firm, które płacą Apple wysokie prowizje, ale nie mogą z tej współpracy zrezygnować. Stały się zakładnikami Amerykanów. Za to Apple właśnie w sprzedaży usług widzi dla siebie szansę na rozwój, zwłaszcza teraz, gdy sprzedaż smartfonów zaczęła spadać. Ewentualna decyzja Komisji o przycięciu prowizji miałaby zatem ogromne konsekwencje dla całego handlu internetowego. Jednak tym będzie się musiała zająć już nowa lub nowy komisarz w kolejnej kadencji.
Tymczasem pani Vestager celuje jeszcze wyżej. Jako kandydatka liberałów nie ukrywa, że interesuje ją fotel samego przewodniczącego Komisji Europejskiej. Dla amerykańskich koncernów byłby to scenariusz rodem z horroru.
Czytaj więcej: Unia tropi podatki największych firm świata