Hulaj noga, piekła nie ma
Szybka jazda hulajnogą po chodniku? Zagrożenia są niemałe
Co kilka dni w największych polskich miastach rusza kolejna sieć wynajmu elektrycznych hulajnóg. „Jesteśmy zachwyceni, że możemy dziś wystartować w Warszawie. W wielu miastach nadmierny ruch i pogarszająca się jakość powietrza negatywnie wpływają na komfort życia mieszkańców. Misja Bird polega właśnie na tym, aby te problemy rozwiązywać” – zakomunikowała przed Wielkanocą największa na świecie firma oferująca e-hulajnogi na minuty. W tym samym czasie Tristan Torres Velat, prezes spółki hive, uroczyście inaugurował działalność biznesu hulajnogowego we Wrocławiu. – Wrocław jest drugą polską metropolią, po Warszawie, do której wchodzimy z naszą usługą. Pierwsze tygodnie w stolicy pokazały nam, jak chętnie Polacy korzystają z e-hulajnóg. Zdecydowaliśmy się na Wrocław, ponieważ jest to dynamiczne miasto, stawiające na nowoczesne, ekologiczne rozwiązania, które są spójne z ideą przewodnią naszej marki – oświadczył prezes.
W Warszawie, Wrocławiu i Poznaniu działają już trzy międzynarodowe sieci hulajnogowe, a przed majem kolejne, także polskie, zamierzają udostępnić swoje maszyny. Podobnie jest w innych, wielkich aglomeracjach świata. Urokowi hulajnóg uległ nawet przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk. W mediach społecznościowych chwalił się niedawno filmem z ekologicznej wycieczki po Paryżu na e-hulajnodze.
Grunt to mobilność
Wszystko dzieje się w niesłychanym tempie. W ciągu kilkunastu miesięcy elektryczne hulajnogi opanowały ulice wielkich miast od Los Angeles i San Francisco w USA aż po Auckland i Chirstchurch w Nowej Zelandii. W Europie broni się jeszcze Londyn, którego władze upierają się, że e-hulajnoga nie jest legalnym środkiem transportu.
Rewolucja zaczęła się w Dolinie Krzemowej. To tam w 2017 r.