Jarosław Kaczyński dobrze wie, że jesienna kampania będzie wyjątkowo zażarta, a kwestie transportu odegrają w niej swoją rolę. Najważniejsze partie już zaczęły się prześcigać w obietnicach uzdrowienia łączności między Polską A a tą znaną z innych liter alfabetu. Czy zatem czeka nas bitwa o transport? Jeśli tak, to już dziś można być pewnym, że PiS wyciągnie swoją kartę: 1600 km połączeń okalających Centralny Port Komunikacyjny.
Czy to drwina? Trochę tak. Plan był już znany i ogłaszany podczas zeszłorocznego Forum Ekonomicznego w Krynicy, teraz poznaliśmy pierwsze szczegóły, w świetle których wszystkie drogi prowadzą do Baranowa. A ściśle: właśnie z tej niewielkiej wsi w województwie mazowieckim ma odchodzić dziesięć odnóg (nazywanych w oficjalnych komunikatach „szprychami”), czyniących z CPK największy węzeł komunikacyjny w Polsce i dający gwarancję, że niemal z każdego miejsca w kraju dojedziemy tam w dwie i pół godziny. Mowa bowiem o kolei dużych prędkości, a więc takiej, dla której szybkość 250 km/h jest jedynie wyjściowa.
Dziś w Polsce żaden pociąg się tak nie rozpędza. Pendolino potrafi jechać na trasie z Warszawy do Katowic 200 km/h, i to na odcinku wynoszącym 89 km.
Czytaj także: Wszystkie wątpliwości wokół lotniska centralnego w Baranowie
Koleje i PKS, priorytety PiS
Kilka miesięcy temu rozmawiałem z Jackiem Bartosiakiem, wówczas szefem specspółki powołanej do budowy lotniska; pytałem, czy tak ogromna inwestycja ma sens w kontekście budowy berlińskiego portu Berlin–Brandenburg, który obsłuży 40 mln pasażerów rocznie, w tym z pewnością wielu Polaków. Bartosiak zapewnił, że CPK to nie tylko lotnisko, ale przede wszystkim „komunikacyjna rewolucja”. Wspomniał także o kasowanych przez lata połączeniach PKS, których przywrócenie kilka tygodni potem stało się nowym punktem programu wyborczego PiS.
Dziś prezesem specspółki jest Piotr Malepszak, który wcześniej wchodził w skład zarządu Kolei Dolnośląskich. To człowiek obeznany ze światem wielkich inwestycji. Bartosiak podobno zrezygnował z funkcji z powodów osobistych. Niemniej wymiana geopolityka i stratega na praktyka to wyraźna wskazówka, gdzie tak naprawdę leżą priorytety rządu.
Czytaj także: Mieszkańcy Baranowa chcą referendum ws. CPK. Rząd o nich zapomniał?
Kiedy powstanie CPK? Plany zbyt optymistyczne
Otwarcie CPK ma nastąpić dopiero w 2027 r. Teraz spółka została dokapitalizowana, trwają prace przygotowawcze. Port ma na początku swojej działalności obsługiwać 45 mln pasażerów rocznie, a docelowo nawet 100 mln.
Oczywiście stoi to w jawnym konflikcie z interesami Niemców, którzy Berlin–Brandenburg (wraz z niezwykle ważnym z polskiej perspektywy terminalem obsługującym tanie linie lotnicze) mają oficjalnie otworzyć w przyszłym roku, choć jest to raczej termin niemożliwy do dotrzymania. Zresztą budowa niemieckiego lotniska miała zakończyć się już w... 2012 r., co uczy ostrożności w wyznaczaniu dat realizacji tak gigantycznych projektów infrastrukturalnych.
A co z innymi odcinkami kolejowymi?
Gdy stratedzy i planiści śnią o kolejowym imperium, wciąż nie została zakończona np. trwająca od dziewięciu lat modernizacja odcinka łączącego Katowice i Kraków. Oficjalnie mówi się, że inwestycje powinno się sfinalizować do trzeciego kwartału 2020 r., ale to niejedyna taka sytuacja w Polsce. Inny trudny dla PKP odcinek to trasa z Lublina do Warszawy. Dziś pociągi mają tam kilkugodzinne opóźnienia – głównie dlatego, że włoski podwykonawca okazał się nierzetelny, nie płacił pracownikom, miał przestoje, aż wreszcie zupełnie się wycofał. Teraz budowę chce przejąć polski Budimex, a potrwa jeszcze co najmniej rok.
Problemy z podwykonawcami, podziemne zbiorniki wodne niezaznaczone na żadnych mapach albo rosnące koszty to nie tylko polskie problemy. Zdarzają się wszędzie, ale ich częstotliwość sprawia, że radziłbym zachować ostrożność w wyznaczaniu terminów. Te obecnie zaprezentowane wydają się kompletnie nierealne. Mogą za to okazać się pożyteczne w kontekście zbliżającej się kampanii parlamentarnej. Nie byłoby niczym dziwnym, gdyby zapowiedź „kolejowej rewolucji” wkrótce dołączyła do tzw. piątki Kaczyńskiego – stając się kolejnym wagonem wyborczych obietnic. A że to obietnice bez pokrycia – to już zupełnie inna sprawa.
Czytaj także: Drugim lotniskiem stolicy ma być odległy Radom, a nie Modlin