Aukcja Pride of Poland, na którą zjeżdżali się po polskie araby hodowcy z całego świata, przeżywa najgorsze dni w swojej historii. Ta ostatnia, która odbyła się w sierpniu ubiegłego roku, została nazwana aukcją wstydu, była najgorsza w 49-letniej historii Janowa. Sprzedano zaledwie trzy konie za łączną kwotę 254 tys. euro. Warto przypomnieć, że na ostatniej aukcji przed „dobrą zmianą”, jaka odbyła się w sierpniu 2015 r., sprzedano aż 24 konie za 4 mln euro, a słynną klacz Pepitę, wyhodowaną przez Marka Trelę, wyrzuconego przez PiS ze stadniny w Janowie – za 1,4 mln euro.
Tomasz Kasprowicz: Janów, czyli jak politycy mogą wszystko spartaczyć
Stadniny za rządów PiS kwalifikują się do upadłości
Zaledwie rok później był już tylko wstyd i bałagan: podwójna licytacja koni, podstawieni licytujący, a na koniec sprzedaż klaczy Emira „pod stołem”. Prokuratorskie śledztwo w tej sprawie się ślimaczy, a zagraniczni hodowcy przestali przyjeżdżać do Polski po konie. Wizerunkowe straty długo trzeba będzie odrabiać, na razie jednak nawet nie zaczęliśmy.
Zaledwie po trzech latach wszystkie trzy stadniny już nie przynoszą zysków i właściwie kwalifikują się do upadłości. Jeszcze na koniec 2015 r. zysk stadniny w Janowie Podlaskim wynosił 3,2 mln zł, ale 2018 r. zakończyła już stratą w wysokości ok. 3 mln zł. W 2015 r. do kasy stadniny wpłynęło 9,6 mln zł ze sprzedaży koni, w ubiegłym roku – zaledwie 1,4 mln zł. Konie sprzedaje się za bezcen. O medalach, jakie na całym świecie zdobywały polskie araby, też trzeba zapomnieć. O słowach ministra Ardanowskiego, który w momencie nominacji na ministra rolnictwa zapewniał, że odbuduje aukcję w Janowie, zapomniał już chyba nawet on sam.
Czytaj także: „Dobra zmiana” sprzedaje araby za bezcen
Sprzedaż koni spada, wzrasta... zatrudnienie i koszty promocji
Najgorsze wyniki w swojej 66-letniej historii osiąga też stadnina w Michałowie. Dobrej zmianie zostawiła w kasie 2,4 mln zł zysku, teraz nie jest w stanie wyjść nawet na zero. Deficyt ubiegłoroczny szacuje się na ok. 1 mln zł. Nic dziwnego, skoro wpływy ze sprzedaży koni spadły z 8,3 mln zł w 2015 r. do 1,3 mln w minionym roku. Za to wzrosło zatrudnienie i koszt delegacji. Najwyraźniej zarządzający państwową stadniną doszli do wniosku, że dobre konie wystarczy zastąpić drogą reklamą. Posłowie Platformy szacują, że koszty promocji i reklamy wzrosły w Michałowie aż o 500 proc.! To oni też dotarli do materiałów pokazujących sytuację finansową stadnin, która przed opinią publiczną jest ukrywana.
Tradycji i wizerunku państwowych stadnin nie zniszczył nawet PRL, udało się to jednak w błyskawicznym tempie zrobić „dobrej zmianie”.
Daniel Passent: Dobra zmiana w stajni