Manewry kredytowe
PiS się nie opłaca wspierać frankowiczów. Większość Polaków też tego nie chce
Najnowszy sondaż dla konserwatywnego Instytutu Jagiellońskiego potwierdza paradoks, z jakim mamy do czynienia od lat. Z jednej strony PiS i osobiście Andrzej Duda naobiecywali zadłużonym w szwajcarskiej walucie podczas kampanii wyborczych w 2015 r. Gdy doszli do władzy i zorientowali się, ile kosztują te obietnice, stracili ochotę do ich realizacji. Co jakiś czas oczywiście wysyłają sygnały, że o poszkodowanych przez wzrost kursu franka nie zapomnieli, ale nic konkretnego się nie dzieje. A to dlatego, że ci, którzy najbardziej skorzystaliby na przewalutowaniu kredytów po kursie z dnia zaciągnięcia, nie są wcale twardym elektoratem PiS.
Większość Polaków nie chce wsparcia dla frankowiczów
Badanie przeprowadzone przez firmę Kantar pokazuje, że wśród frankowiczów PiS cieszy się wyraźnie niższym poparciem niż wśród ogółu Polaków. Ta część elektoratu popiera raczej Platformę i nowe ugrupowania Roberta Biedronia. Co więcej, bilans ewentualnej pomocy wypada zdecydowanie niekorzystnie dla PiS i prezydenta. Większość Polaków jest przeciwna wspieraniu kredytobiorców, nawet tych w trudnej sytuacji finansowej. Nie koniec na tym. Gdyby PiS i prezydent mimo wszystko zdecydowali się na konkretną ustawę o pomocy frankowiczom, ich notowania mogłyby się w społeczeństwie pogorszyć zamiast polepszyć.
Wiosna i PO nie obiecują, PiS i Andrzej Duda grają na czas
Co ciekawe, Wiosna Biedronia, która ma wśród kredytobiorców frankowych procentowo znacznie więcej zwolenników niż w całym elektoracie, niczego tej grupie nie obiecuje. Podobnie Platforma Obywatelska do tematu raczej nie wraca. Obie partie wychodzą z założenia, że teraz to problem PiS i to on musi się rozliczać ze składanych lekkomyślnie kilka lat temu deklaracji. W Sejmie niespiesznym trybem toczą się pracę zarówno nad projektami prezydenckimi, jak i poselskimi. Oczywiście wszyscy grają na czas, a prawdopodobieństwo uchwalenia ustaw przed końcem tej kadencji jest coraz mniejsze.
Czytaj także: Sejm przyspiesza prace nad ustawą frankową?
Polacy i tak nie rozliczają z obietnic wyborczych
Najbardziej prawdopodobny scenariusz to przyjęcie w kampanii wyborczej skromnego pakietu dla zadłużonych (bez względu na walutę kredytu), który uratuje twarz PiS i prezydenta, ale równocześnie będzie tani dla banków i budżetu państwa, bo mało kto będzie mógł z niego skorzystać. Czy ta frankowa lekcja czegoś nauczy polityków? Mało prawdopodobne, bo Polacy z rezerwą podchodzą do obietnic przedwyborczych i nie ma u nas skutecznego mechanizmu rozliczania z nich. W najbliższych miesiącach możemy się zatem szykować na festiwal populizmu w wykonaniu wszystkich partii. Wiosna Biedronia zalicytowała wysoko, a konkurenci mogą tylko przebijać. Tylko o frankowiczach już nikt nie wspomni, bo po co znowu się poparzyć?
Czytaj także: Co banki mogą zagwarantować frankowiczom