Rynek

Autosan liderem polskiej elektromobilności?

Premier Beata Szydło wzięła udział w uroczystości podpisania umowy w fabryce Autosan. Premier Beata Szydło wzięła udział w uroczystości podpisania umowy w fabryce Autosan. P. Tracz / Kancelaria Prezesa RM
Jedną wypowiedzią Jarosław Kaczyński uradował pracowników Autosana, za to pogrążył inną polską firmę – Ursusa. Solaris powinien się cieszyć, że dzięki nowemu właścicielowi ma zapewnioną bezpieczną przyszłość.

Polska ma być europejskim liderem elektromobilności – tak przynajmniej obiecuje rząd PiS. To nic, że prąd będzie głównie z węgla, a do tego nasz kraj wciąż jest zalewany starymi, bardzo nieekologicznymi autami z Zachodu. Samochody i autobusy elektryczne w cudowny sposób sprawią, że smog zniknie z polskich miast. W przypadku polskiego samochodu elektrycznego postępy są na razie niewielkie, ale za to polski autobus elektryczny to projekt bardziej zaawansowany. Narodowe Centrum Badań i Rozwoju (NCBR) szuka firmy, która zbuduje taki pojazd, oczywiście głównie z polskich komponentów, a potem wyprodukuje go w ogromnej liczbie egzemplarzy. Polskie miasta zaś chętnie kupią, bo dostaną spore dofinansowanie. Autobus elektryczny wciąż jest bowiem średnio dwa razy droższy od spalinowego.

Solaris martwić się nie musi

Tylko kto dostanie ten lukratywny kontrakt? Do tej pory za faworyta uchodził lubelski Ursus, który – jak się wydawało – miał dobre kontakty z obecną władzą. Ursus zdążył wygrać duży kontrakt na autobusy elektryczne dla Zielonej Góry i kilka mniejszych. Solaris, jeszcze kontrolowany przez rodzinę Olszewskich, w konkursie NCBR też co prawda wystartował, ale nie był z warunków specjalnie zadowolony. Teraz, po przejęciu większościowego pakietu akcji przez hiszpański CAF, Solaris z tym projektem wielkich nadziei nie wiąże. Zresztą nie musi, bo jest jednym z liderów europejskiego rynku autobusowego, a na elektromobilność postawił wcześniej niż wielu jego konkurentów. Do tego ma silnego właściciela i o kapitał na rozwój martwić się nie musi.

Ursus traci na rzecz Autosanu, nowego pupilka PiS

Zupełnie inaczej sprawa wygląda w przypadku Ursusa, który ostatnio ma słabe wyniki finansowe. Tymczasem chcąc pomóc kandydatowi PiS, walczącemu o urząd burmistrza Sanoka, Jarosław Kaczyński ogłosił nowy plan ratunkowy dla Autosana. Pomóc ma już mu nie Polska Grupa Zbrojeniowa, tylko Polska Grupa Energetyczna, a firma z Sanoka zostanie producentem autobusów elektrycznych i to na wielką skalę. W ten oto sposób Autosan z dnia na dzień stał się faworytem do wygrania konkursu NCBR. W jego ramach miasta mogą kupić nawet tysiąc sztuk pojazdów, więc jest o co walczyć. Oczywiście to fatalna wiadomość dla Ursusa, którego notowania na warszawskiej giełdzie runęły.

Czytaj także: Krystian Poloczek i jego chińskie autobusy elektryczne

Rząd karze samorządy, w których PiS przegrał wybory

Aż strach inwestować, gdy w tle czai się polityka. Można tylko współczuć właścicielom Ursusa, ale przecież w Lublinie drugiej tury wyborów nie będzie. Pierwszą zaś wygrał kandydat popierany przez opozycję, Lublin zatem sam sobie winny. W taki właśnie sposób walczy się u nas o rządowe, czyli tak naprawdę nasze pieniądze. Trudno się zatem dziwić właścicielom Solarisa, że postanowili poszukać dla swojej firmy solidnego właściciela za granicą. Przynajmniej teraz Solaris nie musi się martwić, że nie jest pupilkiem polityków. A przyszłość polskiej elektromobilności trudno widzieć w różowych barwach, jeśli jej liderem ma być firma, która do tej pory raczej nie mogła poszczycić się specjalnymi sukcesami. Fatalne wyniki finansowe, problemy z terminowymi dostawami i jakością wykonania autobusów spalinowych – to ostatni rozdział historii Autosana. Nie wystarczy państwowych miliardów, żeby stworzyć dobry produkt. Potrzebne są lata doświadczeń i międzynarodowa renoma. Z naszych producentów autobusów zdążyła na nią zapracować tylko jedna firma.

Czytaj więcej: Zmierzch motoryzacyjnego imperium Sobiesława Zasady

Reklama

Czytaj także

null
Świat

Dlaczego Kamala Harris przegrała i czego Demokraci nie rozumieją. Pięć punktów

Bez przesady można stwierdzić, że kluczowy moment tej kampanii wydarzył się dwa lata temu, kiedy Joe Biden zdecydował się zawalczyć o reelekcję. Czy Kamala Harris w ogóle miała szansę wygrać z Donaldem Trumpem?

Mateusz Mazzini
07.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną