Warto dostrzec i docenić to nowe posunięcie partii Katarzyny Lubnauer również w kontekście tego, kto je zgłasza. Trzeba przecież przypomnieć, że Nowoczesna (kierowana wtedy jeszcze przez Ryszarda Petru) miała w 2016 r. pomysł na dość radykalne osłabienie związków zawodowych. Czyli na osłabienie pozycji pracownika wobec pracodawcy. Nowy projekt idzie zaś w kierunku dokładnie przeciwnym. Więcej jawności płac to zawsze dobry pomysł dla pracownika. Zwłaszcza tego najsłabszego i zwłaszcza w takim kraju jak Polska.
Socjalne nuty w Nowoczesnej
To nie pierwszy sygnał z obozu Nowoczesnej, że w ostatnich miesiącach w programie liberałów coś drgnęło i pojawiają się wreszcie wyraźniejsze socjalne nuty. Na przykład przedstawiony w marcu program „Aktywna Rodzina” dotyczył m.in. dożywiania dzieci w szkołach i obowiązku zapewnienia przynajmniej raz w tygodniu opieki popołudniowej w placówkach oświatowych. Pisano też o dofinansowaniu zatrudnienia niani poprzez finansowanie im emerytur i dodatek do zatrudnienia na poziomie 200 zł.
Najnowsza propozycja jest ciekawa nie tylko dlatego, że idzie w kierunku wzmocnienia pracownika, który (gdyby propozycja weszła w życie) będzie przynajmniej wiedział, na czym stoi i czego się spodziewać, jeszcze zanim zacznie rozmowy z pracodawcą. Chodzi o coś jeszcze większego. Projekt Nowoczesnej to również otwarcie bardzo ważnego (i nieobecnego dziś w polskiej polityce) postulatu jawności płac. Bo dziś jest u nas tak, że zarabiasz tyle, ile sobie wynegocjujesz. Pozornie chroni to prywatność pracownika, ale de facto prowadzi do głębokiej nierównowagi sił i asymetrii informacji pomiędzy negocjującymi stronami. Pracodawca wie przecież doskonale, jak wygląda siatka płac w przedsiębiorstwie. Natomiast pracownik orientuje się na tyle, ile informacji zdoła zdobyć kanałami nieformalnymi. Jest więc łatwy do manipulowania, a pracodawca może bez trudu wygrywać tę niewiedzę.
Jak jest w innych krajach?
W Europie Zachodniej jawność płac jest na wyższym poziomie niż u nas. Najlepiej sprawa przedstawia się w Skandynawii, gdzie przez lata w przemyśle funkcjonowała nawet reguła (zwana zasadą Rehna-Meidnera), że pracownicy na podobnych stanowiskach muszą zarabiać tyle samo. I to niezależnie nawet od kondycji ekonomicznej przedsiębiorstwa. Zaś ostatnio w Niemczech weszło w życie prawo, zgodnie z którym pracownik dużej firmy może domagać się, by pracodawca ujawniał mu płace kolegów na podobnych stanowiskach. Co zmniejsza pole do szefowskiego „widzimisię” i dyskryminację np. ze względu na płeć.
W warunkach totalnej wojny politycznej w Polsce szanse, by projekt opozycji przeszedł, są marne. Ale przynajmniej, proponując takie rzeczy, Nowoczesna wreszcie staje się faktycznie... nowoczesna.