Za rok ma być gotowy prototyp pierwszego polskiego samochodu osobowego o napędzie elektrycznym. Niedługo potem trafi do małoseryjnej produkcji, a w 2022 r. do wielkoseryjnej. Rocznie będzie powstawać co najmniej 100 tys. sztuk. Choć jeszcze nie wiadomo gdzie, bo decyzje co do fabryki dopiero przed nami. Wiadomo już za to, że auto będą chętnie kupowali nie tylko Polacy, ale może stać się naszym hitem eksportowym, bo będzie takie, jakiego nie ma na rynku – wygodne, niedrogie i ze sporym zasięgiem. Światowy przemysł aut elektrycznych dopiero się rodzi, państwo w porę to dostrzegło, dzięki temu nie straciliśmy szansy na odegranie ważnej roli w motoryzacyjnej e-rewolucji – przekonuje Piotr Zaremba, kolejny już prezes spółki ElectroMobility Poland (EMP). Powołały ją cztery państwowe koncerny energetyczne z zadaniem stworzenia narodowego auta elektrycznego i uruchomienia produkcji.
Na pytanie, dlaczego giganty motoryzacji, które od lat pracują nad technologią aut elektrycznych, nie zrobiły jeszcze tego, co my planujemy, Zaremba na łamach „Rzeczpospolitej” odpowiedział prosto. Wielkie koncerny gubi nadmierne przywiązanie do aut spalinowych, z produkcji których dziś żyją. „Największym graczom wcale się nie spieszy do tego, aby auta na prąd zastąpiły te spalinowe. My nie będziemy mieli takich dylematów, bo auto elektryczne będzie naszym jedynym produktem. Zależy nam więc, by jak najszybciej zeszło ono z linii produkcyjnej i trafiło pod strzechy. A jeśli tak, to musi być to auto dostępne dla kieszeni Kowalskiego. Mamy też tę przewagę, że możemy je sprofilować pod potrzeby krajowego klienta”.
Prezes może długo wyliczać przewagi, jakimi dysponuje państwowa spółka planująca produkcję sprofilowanych elektrycznych aut na polski rynek.