Centralny Port Komunikacyjny pod głosowanie mieszkańców?
Mieszkańcy Baranowa chcą referendum ws. CPK. Rząd o nich zapomniał?
Jeśli wojewoda z PiS nie zablokuje uchwały Rady Gminy Baranów, to 17 czerwca odbędzie się tam lokalne referendum. Lokalne, ale za to dotyczące tematu ogólnopolskiego, a nawet europejskiego, bo planowany Centralny Port Komunikacyjny (CPK) ma być jednym z największych lotnisk całego kontynentu. Teoretycznie referendum dla rządu wiążące nie będzie, nawet jeśli do urn pójdzie wielu mieszkańców. Jednak w praktyce trudno byłoby zignorować społeczny opór „suwerena”, o którym przecież tyle mówią politycy PiS. „Suweren” jest również w Baranowie.
Referendum ws. Centralnego Portu Komunikacyjnego
Referendum to tak naprawdę skutek dezorientacji i obaw mieszkańców, którzy ponad pół roku po wyborze przez rząd lokalizacji CPK nie znają swojej przyszłości. Nie wiedzą, kto będzie musiał się wyprowadzić i ile pieniędzy dostanie za swoją nieruchomość. Słyszą zapewnienia, że ma być dobrowolny wykup, a nie przymusowe wywłaszczenia, ale politykom z natury i tak nie wierzą. Wydawałoby się, że dialog z mieszkańcami i jasne określenie reguł gry powinny być pierwszymi decyzjami osób odpowiedzialnych za przygotowanie inwestycji. Tymczasem do tej pory mieliśmy tylko ogólne deklaracje o tym, że nikt nie zostanie pokrzywdzony. Dla osób, które będą musiały zacząć życie od nowa, to zdecydowanie za mało.
Czytaj także: Wszystkie wątpliwości wokół lotniska centralnego w Baranowie
Czy dezorientacja mieszkańców opóźni powstanie CPK?
W krajach demokratycznych, szanujących prawo, przeprowadzanie takich inwestycji jak budowa nowych, dużych lotnisk to ogromne wyzwanie. Zawsze jest spory opór lokalnej społeczności, więc postawa mieszkańców gminy Baranów nie może dziwić. Tak naprawdę z pomysłem referendum powinien wystąpić sam rząd zaraz po ogłoszeniu decyzji o lokalizacji portu. Wówczas to on dyktowałby warunki gry, a tak został zepchnięty do defensywy. Będzie musiał gasić pożar i zapewniać, że nikomu nie stanie się krzywda. Ten scenariusz potwierdza bardzo burzliwy przebieg wczorajszej sesji Rady Gminy Baranów. Ryzyko jest spore, bo w przypadku negatywnego wyniku głosowania cała gigantyczna inwestycja już na starcie może się mocno opóźnić. A szukanie nowej lokalizacji byłoby szalenie trudne i czasochłonne.
Czytaj także: Polityczna wojna wokół lotnisk. Czy wybory samorządowe przyniosą rozstrzygnięcie?
Za czy przeciw Centralnemu Portowi Komunikacyjnemu – ważki dylemat
Referendum w Baranowie ma zawierać dwa pytania (o zgodę na budowę lotniska oraz o akceptację warunków sprzedaży ziemi i wyprowadzki), które tak naprawdę dobrze pokazują dylematy mieszkańców. Z jednej bowiem strony zapewne większość cieszy się z decyzji o budowie nowego lotniska, bo widzi dla siebie możliwości zysków, nowej działalności gospodarczej i ogromu miejsc pracy w okolicy. Stanie się ona przecież jednym z najważniejszych gospodarczo miejsc Polski, centrum logistyczno-konferencyjnym, hubem transportowym i centrum szybkiej kolei, jeśli wierzyć rządowym obietnicom. Ale równocześnie ci, którzy będą musieli sprzedać swoje działki, boją się, czy nie zostaną oszukani, czy rząd zapłaci im godziwe pieniądze i czy dostaną wystarczająco dużo czasu, aby w spokoju znaleźć dla siebie nowe miejsce. Dziś słychać głównie ich obawy, a nie nadzieje całej reszty. To powinno dać do myślenia rządzącym.