Pacjent w sieci
NFZ ogłasza listę szpitali zakwalifikowanych do tzw. sieci. Co to oznacza dla pacjenta?
Utworzenie sieci szpitali gwarantuje skromne przeżycie placówkom publicznym, które się w niej znajdą, ale nie poprawi stanu zdrowia pacjentów. Utrwali natomiast podział chorych na biednych i bogatych. Ubodzy będą czekać na leczenie w jeszcze dłuższych kolejkach, a zamożniejsi zapłacą za kurację placówkom i lekarzom prywatnym.
Ministerstwo Zdrowia ogłosiło listę szpitali, które zostały zakwalifikowane do tzw. sieci. Mają mieć zapewnione publiczne pieniądze, tzw. ryczałt, na funkcjonowanie. Nie będą musiały startować w konkursach, w których placówki prywatne okazywały się od nich lepsze i część pieniędzy z NFZ trafiała właśnie do nich. Teraz prawie wszystkie pieniądze (27 mld zł) trafią do sieci, na konkursy (jeśli w ogóle się odbędą) zostanie około 3 mld zł. Dyrektorom szpitali publicznych na pozbyciu się prywatnych konkurentów do tej samej kasy NFZ bardzo więc zależało.
Co tzw. sieć oznacza dla pacjentów?
I zależy nadal, bo te nieliczne szpitale, które do sieci nie trafiły, z pewnością nadal będą o to zabiegać. Ich szefowie stracili natomiast złudzenia, że ryczałt będzie większy niż dotychczasowy kontrakt, i dzięki temu lepiej można będzie wyleczyć więcej pacjentów. Zanosi się, że wręcz na odwrotną sytuację. Pieniądze dla tych, co w sieci, będą zbliżone do sum, które placówka zarobiła na kontrakcie z NFZ w 2015 r. O dorobieniu tzw. nadwykonaniami trzeba zapomnieć. Liczyły na więcej.
To nie ostatnia zła wiadomość. Nawet te placówki, które się w sieci znajdą, nie dostaną ryczałtu na wszystkie oddziały szpitalne. Najczęściej pod nóż trafią oddziały geriatryczne, których i tak jest bardzo mało.