Centralny Port Wszystkiego
Powstanie Centralny Port Komunikacyjny. Po co planować rozsądnie, skoro można na bogato?
Już za dziesięć lat gdzieś w środku Polski będzie nie tylko megalotnisko, ale jeszcze megadworzec. Nadal nie wiemy, gdzie dokładnie powstanie to cudo. Jednak możemy ponoć liczyć na pomoc… Chińczyków.
Z Centralnego Portu Lotniczego (CPL) zrobił się Centralny Port Komunikacyjny (CPK), który ma nawet swojego specjalnego pełnomocnika w rządzie, Mikołaja Wilda. A ten obiecuje cuda: ten CPK (najpierw dla 50 mln pasażerów rocznie, potem dla 100 mln) ruszy za dziesięć lat, choć przecież nawet nie wybrano jeszcze lokalizacji. Jednak wszelkie procedury środowiskowe mają zostać przeprowadzone w ekspresowym tempie, tak samo jak wybór wykonawcy i budowa.
Pieniądze nie są żadnym problemem, ich znalezieniem zajmie się Polski Fundusz Rozwoju. Jakby co, pomogą Chińczycy, z którymi rząd PiS właśnie nawiązuje intensywne relacje. O tym, jaką katastrofą skończyła się poprzednia współpraca z Chińczykami przy okazji budowy autostrady A2, wszyscy już zapomnieli.
Pełnomocnik do spraw CPK obiecuje nie tylko wspaniałe lotnisko, ale też szybką kolej. Ze wszystkich dużych polskich miast dojazd do nowego megahubu ma zająć najwyżej dwie godziny. Tymczasem teraz pociąg z Gdańska do Warszawy (w okolicach której chyba jednak będzie CPK) jedzie prawie trzy godziny, a z Wrocławia do stolicy prawie cztery. Oznacza to, że budowa nowego portu powinna pociągnąć za sobą budowę Kolei Dużych Prędkości. Na to pieniądze ma chyba dać Unia Europejska, chociaż pewnie jeszcze o tym nie wie.
Urzędniczy rozmach można by traktować z przymrużeniem oka, gdyby nie to, że będzie nas wszystkich sporo kosztował. Nie tylko pieniędzy, ale i czasu traconego na przygotowywanie tego monstrum zamiast skupiania się na tańszych i znacznie szybszych do przeprowadzenia inwestycjach. Przykładów nie brakuje.
W co powinniśmy inwestować?
Zamiast CPK można było rozbudować idealnie położony Modlin (koło linii kolejowej oraz przyszłej S7) i kilka portów regionalnych. A zamiast mrzonek o superszybkiej kolei podnieść prędkość choćby na bardzo obciążonej trasie z Warszawy do Poznania i dodać na niej po dwa tory, aby pociągi towarowe i pasażerskie nawzajem już sobie nie przeszkadzały. Tymczasem ta właśnie trasa zostanie zaraz zamknięta na dwa lata remontu, jednak po nim nie będzie ani szybciej, ani nie przybędzie choćby jeden nowy tor. Po co planować rozsądnie, skoro można na bogato?
Ile takie cudo jak CPK z setkami kilometrów torów i zupełnie nowym układem drogowym będzie kosztować? Tego oczywiście też nie wiadomo i nawet trudno pokusić się o wiarygodny kosztorys. Dwadzieścia miliardów, trzydzieści, a może pięćdziesiąt? A jakie to ma znaczenie? Ważne, że mityczny megaport to taki „miś”, idealnie nadający się do celów marketingowych, a nawet patriotycznych. To będzie hub na miarę naszych możliwości, którym otworzymy oczy niedowiarkom. Gdyby dziś żył Bareja, już kręciłby film o budowie CPK.