W ciągu niespełna godziny frank zdrożał dziś z 3,50 zł rano do około 4,20 zł w południe.
Gwałtowna aprecjacja waluty nastąpiła po zaskakującym dla rynków komunikacie szwajcarskiego banku centralnego. Po ponad trzech latach postanowił on zawiesić interwencje w obronie kursu franka na poziomie 1,2 za euro.
Bank Szwajcarii próbował zrównoważyć zmianę polityki obniżką stóp procentowych do -0,75 proc. (czyli o pół punktu proc.). To jednak nie wystarczyło i frank gwałtownie wzmocnił się w stosunku do innych walut. Chaos na rynkach spotęgował fakt, że niektóre z systemów giełdowych wobec nagłego skoku obrotów pokazywały błędny kurs – w Polsce nawet ponad 5 zł za szwajcarską walutę.
Szwajcaria zaczęła bronić kursu franka we wrześniu 2011, aby chronić swoją gospodarkę przed skutkami kryzysu w strefie euro. Jeszcze w połowie grudnia bank centralny potwierdzał swoją gotowość do interwencji, gdyby waluta zbytnio się wzmacniała.
W oszczędnym komunikacie instytucja wyjaśniała, że presja na wzmacnianie się franka ostatnio osłabła, a ponadto szwajcarskie rynki dostosowały się już do działania w nowych warunkach.
Na godzinę 13:15 prezydent SBN zapowiedział konferencję prasową, na której ma szerzej wyjaśnić przyczyny podjęcia decyzji o zaprzestaniu interwencji w obronie kursu franka.