Rząd USA wydusi z Bank of America 16,65 mld dol. za przekręty hipoteczne. A to był jeden z istotnych powodów finansowej przewrotki w 2008 r. Wcześniej JPMorgan zapłacił 13 mld, a Citibank 7 mld. Imponujące kary. Te pierwsze dwa giganty płacą nie tyle za własne grzechy, co za występki firm, które przejęły „okazyjnie”, w epicentrum huraganu. Wizerunkowo łatwiej im więc ten blamaż strawić.
Poza tym kar nie narzucił sąd, lecz są one wynikiem ugód z Departamentem Sprawiedliwości. To też nieco zmniejsza plamy na honorze. Nikt nie poszedł siedzieć, choć federalni prokuratorzy niczym refren przypominają, że taka możliwość wciąż istnieje. Co ważniejsze, winowajcy wielkiej kraksy (m.in. wielkie banki i ich zarządy), sami w niej mocno poobijani, dziś mają się lepiej niż kiedykolwiek.
Pomimo kar, ogromnych kosztów prawnych, niskich stóp procentowych, spadających przychodów z sektora pożyczek hipotecznych i handlu na własny rachunek zyski amerykańskiego sektora bankowego wyniosły w II kwartale 2014 r. 40,24 mld dol. Rekordowe zyski, rekordowe premie, więc giełda oddycha z ulgą, że czas rozliczeń i pokuty dobiegł końca. Co więcej, winduje ceny akcji i znowu napina strunę ryzyka.
Tego dnia, gdy prokurator generalny USA triumfalnie ogłosił gigantyczną karę dla Bank of America, akcje banku poszły o ponad 4 proc. w górę. Oznacza to, że giełda w praktyce zrefundowała niemal jej połowę. Ponadto szacuje się, że bank zaoszczędzi blisko 4 mld na podatkach, bo część kary odliczy sobie od podstawy ich wymiaru. Nikt natomiast nie zrekompensuje większości strat prawdziwym ofiarom katastrofy – milionom ludzi, którzy utracili pracę, dom lub sporą część oszczędności.
Instrumenty masowego rażenia
Przypomnijmy raz jeszcze, jakie były początki światowego kryzysu finansowego.