Rynek

Socjalistyczna treść, kapitalistyczna forma

Prywatyzacja – wróg publiczny numer jeden ministerstwa skarbu

Były Minister Skarbu Państwa, Mikołaj Budzanowski (w środku) obserwuje pierwszy na Mazowszu odwiert PKN Orlen w poszukiwaniu gazu łupkowego Były Minister Skarbu Państwa, Mikołaj Budzanowski (w środku) obserwuje pierwszy na Mazowszu odwiert PKN Orlen w poszukiwaniu gazu łupkowego MSP / materiały prasowe
Minister skarbu Włodzimierz Karpiński z szefa resortu prywatyzacji staje się prezesem holdingu, który zarządza państwowymi firmami, zamiast je sprzedawać.

W środku wakacji minister skarbu przedstawił dokument zatytułowany „Priorytety zarządzania portfelem podmiotów nadzorowanych przez Ministra Skarbu Państwa do roku 2015”. Nie brzmi to zachęcająco, ale warto go przestudiować, bo stanowi kwintesencję obowiązującej dziś doktryny aktywnej obecności państwa w gospodarce.

Minister skarbu, który jeszcze niedawno bywał nazywany ministrem prywatyzacji, dziś już oficjalnie występuje w roli prezesa państwowego holdingu. O prywatyzacji mówi niewiele, bo prywatyzacja to dziś wróg publiczny numer jeden. Jeśli państwo coś będzie sprzedawało, to jakieś resztki, mniejszościowe pakiety, firmy, z którymi nie ma co zrobić, a marnie ciągną i mogą zbankrutować. Minister finansów domaga się jednak wpływów z prywatyzacji. Jaki na to sposób? Taki jak zawsze: sprzedaż akcji na giełdzie z zachowaniem kontrolnego pakietu w ręku państwa. Czyli jak rubla zarobić i cnoty nie stracić. A cnota dziś ważna, bo rusza wyborczy maraton.

Wartość pakietów akcji spółek z udziałem Skarbu Państwa wzrosła od 2008 r. o 55 proc. i to w czasie światowego kryzysu finansowego. To w dużej mierze efekt trafnych decyzji właścicielskich i skutecznego nadzoru – mówił z dumą minister skarbu Włodzimierz Karpiński. Jaki z tego wniosek? Państwo lepiej się sprawdza niż prywatny właściciel? Pewnie większość polityków podpisze się pod takim stwierdzeniem. Bo dla nich obecność państwa w gospodarce to wysokopłatne stanowiska, którymi mogą obdzielać rodzinę i przyjaciół, to możliwość wpływania na decyzje gospodarcze, takie, które będą podobały się wyborcom. Ale bez brania za nie odpowiedzialności.

Państwo trzyma w ręku te branże, które są faktycznie zmonopolizowane i przez państwo regulowane.

Reklama