Wyboru ma dokonać, bagatela, ponad 15 mln Polaków. Jednak zasadniczego wyboru już dokonał za obywateli parlament i rząd, ponieważ ograniczył o połowę kapitał, którym dysponują fundusze. Zmniejszenie długu publicznego o ponad 150 mld zł, wynikające z umorzenia obligacji skarbowych będących w posiadaniu OFE na taką sumę, spowodowało że dług publiczny zmalał przynajmniej o 8 pkt. proc. PKB, a to z kolei pozwoli rządzącej koalicji uniknąć konieczności wykreślenia z ustawy o finansach publicznych II progu ostrożnościowego (przekroczenia przez dług publiczny wartości 55 proc. PKB), a więc uniknąć także konsekwencji wprowadzenia radykalnych cięć przewidzianych na tę okazję.
Wybór dotyczy 2,92 proc. naszych wynagrodzeń z 19,52 proc. składki emerytalnej, którą pracodawca przelewa na konta ZUS. Składka może trafiać do OFE, które będą ją pomnażać na giełdzie, lub do ZUS, które będzie je waloryzować średnim z ostatnich pięciu lat wzrostem PKB Polski.
OFE na nowo
Fundusze po umorzeniu obligacji skarbowych i zakazie inwestowania w nie stały się funduszami wysokiego ryzyka, bowiem większość ich aktywów to teraz akcje – w 2014 r. nie mniej niż 75 proc. środków musi być ulokowane w akcjach, przy czym ten poziom będzie zmniejszany w kolejnych latach. Na świecie nie istnieje wiele funduszy emerytalnych, które świadomie miałyby taką strukturę aktywów. Najczęściej przyjmuje się, że akcje w takim funduszu powinny stanowić od 20 do 40 proc. środków. Nowe OFE są więc częściowo loterią, jeżeli chodzi o strategię inwestycyjną, choć fundusze bronią się przed zbyt dużymi wahaniami giełdowymi, inwestując m.in. w obligacje korporacyjne i lokując gotówkę na oprocentowanych rachunkach bankowych. Mimo to trudno się dziwić, że według ostatnich badań fundacji Leopolda Kronenberga zaledwie 13 proc. Polaków chce dalej oszczędzać na emeryturę w OFE.
Deklarację pozostania w funduszach będzie można złożyć osobiście w oddziale ZUS, wysłać ją pocztą lub przez internet – przez platformę usług elektronicznych ePUAP, która umożliwia przesyłanie dokumentów urzędowych. Ale jeżeli ktoś nie ma w nim konta – korzystających z systemu jest ledwie 222 tys. – musi udać się do oddziału ZUS lub do urzędu skarbowego.
Co się bardziej opłaca?
Nie ma na to pytanie jasnej odpowiedzi, ponieważ wszystko zależy od tego, ile mamy lat i jak bardzo ufamy obecnemu systemowi emerytalnemu.
Wybór nie ma znaczenia dla kobiet w wieku 50 lat i mężczyzn w wieku 55 lat. Ich składki (nawet jeśli wybiorą OFE) i tak zaczną być przekazywane stopniowo do ZUS na dziesięć lat przed emeryturą, czyli już w tym roku lub przyszłym.
Wybór ma znaczenie dla osób młodych i w średnim wieku, które nie skończyły 50 lat, jeśli zarabiają powyżej średniej krajowej (3,7 tys. zł brutto). Zarabiają wystarczająco dużo, by fundusze mogły realnie podnieść wysokość ich świadczenia, choć zaledwie o kilka procent.
W dłuższej perspektywie liczy się wysoka średnia stopa zwrotu, którą w przypadku większości państw zapewniają giełda i inwestujące w nią OFE. W latach 1996–2012 zaledwie w 12 państwach (na 47 badanych przez Politykę INSIGHT) dynamika PKB była wyższa od wzrostu giełdy.
Polski rynek kapitałowy powinien w przyszłości przynosić podobne zyski co w państwach rozwiniętych, zaś PKB, podobnie jak u nich, będzie rósł wolniej. W krótkim okresie, ze względu na znaczne wahania na rynku, inwestycje OFE mogą być mniej korzystne od waloryzacji ZUS. Ale najważniejsza jest tutaj inwestycja długoterminowa, ta dotycząca naszej emerytury.
System emerytalny niegodny zaufania
Większym problemem od samego rynku OFE pozostają politycy, którzy częstymi zmianami w systemie emerytalnym sprawili, że trudno budować obywatelom długoterminowe strategie oszczędzania.
Polski system emerytalny przeszedł szereg zmian od momentu jego wprowadzenia w 1999 r., począwszy od obcięcia składki idącej do OFE w 2010 r., po przejęcie połowy aktywów funduszy w 2013 r. Głośna medialnie była także sprawa przepisów o zakazie łączenia pensji z emeryturą bez zwalniania się z zakładu pracy – emeryci musieli do końca września 2011 r. odejść z pracy, by móc otrzymać świadczenie. Jeżeli tego nie zrobili, ZUS zawieszał im emeryturę. W tej sprawie musiał wypowiedzieć się Trybunał Konstytucyjny i efekt jest taki, że rząd musi zwracać 900 mln zł zaległych świadczeń.
Z tego powodu można mieć ograniczone zaufanie do hojnych wartości waloryzacji w ZUS. Nie wiadomo, czy któryś z rządów w trudnej sytuacji budżetowej nie zdecyduje się na zawieszenie waloryzacji. Albo ją zmniejszy. Nie wiadomo też, czy za kilka lat, gdy część kapitałowa systemu emerytalnego będzie szczątkowa, jakiś rząd nie zdecyduje się na kolejną reformę i kompletnie zlikwiduje OFE. Dyskusje o wyborze między ZUS a OFE mogą w tej perspektywie być bezprzedmiotowe.
W zasadzie więc sami powinniśmy troszczyć się o naszą przyszłość, bo system emerytalny może się jeszcze wiele razy zmienić.