Środowa decyzja o obcięciu stóp aż o 50 punktów uznana została za niespodziankę, bo do tej pory RPP bardzo ostrożnie poluzowywała politykę pieniężną. Odważny krok jest jak najbardziej słuszny, a może nawet spóźniony, bo z jednej strony gospodarka rozwija się od wielu miesięcy bardzo powoli, a równocześnie inflacja gwałtownie spadła. Ceny rosną już mniej niż o 2 proc. rocznie, więc niskie stopy są jak najbardziej uzasadnione. Tym bardziej, że na razie ryzyka wzrostu inflacji nie widać. Przeciwnie – płace praktycznie stoją w miejscu, światowe ceny paliw i żywności, odpowiedzialne za zeszłoroczne podwyżki w sklepach i na stacjach benzynowych, są stabilne, a pół Europy znajduje się w recesji.
Niższe stopy pomogą przede wszystkim firmom, finansującym rozwój dzięki kredytom. Zmniejszą ryzyko umacniania się złotego, a zatem ulżą naszym eksporterom, którym zawdzięczamy fakt, że polski PKB w ogóle jeszcze rośnie. Decyzja RPP to dobra wiadomość dla spłacających kredyty, bo oznacza niższe comiesięczne raty. Zwiększa się również w ten sposób zdolność kredytowa wszystkich występujących do banków o pożyczki. Jednak nie łudźmy się – niskie stopy nie są cudownym lekiem na spowolnienie, o czym zdążyło się już przekonać wiele innych państw.
Sytuacja Polski jest tym trudniejsza, że nasza Rada długo czekała z rozpoczęciem cyklu obniżek. Uważała, że zbyt wysoka inflacja to wystarczający argument, aby utrzymywać stopy na wysokim poziomie, nawet gdy gospodarka zaczęła ostre hamowanie. Inflacja sprawiła Radzie niespodziankę i obniżyła się bardzo gwałtownie w przeciągu kilku miesięcy. Ekonomiści zgromadzeni w RPP nabrali zatem wreszcie odwagi, jednak efekty ich decyzji są w gospodarce odczuwane ze znacznym opóźnieniem. Nie liczmy zatem, że w ciągu kilku tygodni niskie stopy doprowadzą do wzrostu inwestycji czy rozkręcenia akcji kredytowej.
Rada ostrzega, że mocne cięcie oznacza na razie zakończenie cyklu obniżek. Nie znaczy to jednak, że stopy już w tym roku bardziej nie spadną. Inflacja prawdopodobnie pozostanie przez dłuższy czas na niskim poziomie, a na lekkie ożywienie jest szansa dopiero w drugiej połowie roku. Choć stopy są historycznie niskie, wciąż istnieje bardzo duża przestrzeń do ich dalszego cięcia. Polska stopa referencyjna wynosi w tej chwili 3,25 proc. Tymczasem w strefie euro jest na poziomie 0,75 proc., a w Stanach Zjednoczonych niewiele powyżej zera. Jeśli nasza gospodarka nie przyspieszy, ze strony polityków będzie rosła presja na Radę, aby jeszcze bardziej obniżyła stopy. Być może zatem dzisiejszy rekord nie utrzyma się zbyt długo.