W górach zachodniego Pamiru, na wysokości 3263 m n.p.m. leży niezwykłe jezioro Sarez. Podobno w słoneczne dni, kiedy światło przenika głębię wody pod odpowiednim kątem, na dnie można dostrzec domy zatopionego kiszłaka (osady - przyp. red.). Ale trudno to sprawdzić. Wstęp nad jezioro jest zabroniony i wymaga specjalnej zgody władz Tadżykistanu
Od wytrzymałości skalnej zapory, tworzącej nieckę jeziora, zależy życie tysięcy ludzi w Centralnej Azji. Jeśli wody Sarezu przerwą naturalną tamę ze skał i ziemi i z wysokości trzech tysięcy metrów runą w dół z prędkością kilkudziesięciu kilometrów na godzinę, niosąc ze sobą lawinę błota i gruzu, nastąpi katastrofa o niewyobrażalnych rozmiarach.
Wysoka na 120 m fala katastrofalnej powodzi zejdzie w dolinę rzeki Bartang, sięgnie Amudarii, przewali się przez Tadżykistan, wedrze do Afganistanu. Przez równiny Uzbekistanu i Turkmenii, po przebyciu niemal dwóch tysięcy kilometrów dotrze do brzegów Morza Aralskiego. Być może dotrze też do granic Kazachstanu i Rosji. Przetoczy się przez ludzkie osiedla i obiekty przemysłowe, zmyje posterunki graniczne, bazy wojskowe i pola minowe wzdłuż afgańsko-tureckiej granicy. Zburzy składy broni i rozniesie bojowe ładunki po ogromnej przestrzeni. Skazi teren środkami chemicznymi i produktami naftowymi. Zniszczy ujęcia wody pitnej, zatopi setki cmentarzy. Zginą miliony sztuk bydła, co doprowadzi do epidemii. Ci, którzy przeżyją uderzenie fali, będą cierpieli głód i choroby. Ofiarą żywiołu padnie sześć milionów ludzi. Z tej katastrofy Azja Centralna nie otrząśnie się przez wiele lat.
To najbardziej skrajny wariant możliwego kataklizmu, jaki wyłonił się z modelowania komputerowego po wprowadzeniu różnorodnych danych m.