Chińskim targiem
Brzoza wuhańska. Czy SARS-CoV-2 uciekł z laboratorium? Dyskusja wraca jak zaraza
Mija właśnie pięć lat od pojawienia się w chińskim mieście Wuhan koronawirusa SARS-CoV-2. Wywołana przez niego pandemia kosztowała życie ponad 7 mln ludzi, ale dziś już nie budzi lęku. Większość z nas ma bowiem infekcję za sobą, chronimy się też za pomocą szczepionek. Dlatego Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) w maju 2023 r. uznała, że SARS-CoV-2 przestał stanowić globalne zagrożenie dla zdrowia publicznego.
Emocje więc opadły, ale nie w międzynarodowej polityce, gdzie wysuwane są mocne oskarżenia o to, kto wywołał pandemię. Już trzy lata temu relacjonowaliśmy głośną publikację w „The Wall Street Journal” na temat tajemniczego raportu amerykańskiego wywiadu. Jego autorzy podobno twierdzili, że w listopadzie 2019 r. trójka pracowników Instytutu Wirusologii w Wuhanie (WIV), posiadającego największą na świecie kolekcję koronawirusów, zapadła na nieznaną chorobę i wylądowała w szpitalu. I właśnie to mogło być prawdziwym początkiem pandemii Covid-19. Na doniesienia gazety szybko zareagował prezydent Joe Biden, polecając amerykańskim służbom wywiadowczym przygotować w ciągu 90 dni raport. Nie trzeba było długo czekać na kontratak chińskiego MSZ, który zaczął sugerować, że być może patogen wydostał się z amerykańskiego laboratorium wojskowego w stanie Maryland (na co nie ma żadnych dowodów).
Zamówiony przez Bidena dokument nie dostarczył jednak żadnych konkretnych odpowiedzi, raczej tylko pogłębiając zamieszanie. O ile bowiem cztery amerykańskie agencje skłaniały się w nim ku teorii naturalnego, czyli odzwierzęcego, pochodzenia koronawirusa, o tyle FBI i Departament Energii uznały za bardziej prawdopodobny scenariusz wydostania się patogenu z chińskiego laboratorium.