Coś ty zbroił, człowieku?
Coś ty zbroił, człowieku? Pokój daje korzyści. Dlaczego więc ludzkość nadal wybiera wojnę?
Przewaga pokoju nad wojną jest oczywista. Nawet generałowie szykujący swe armie do działań zbrojnych robią to z nadzieją, że w ten sposób unikną ich użycia na froncie, zgodnie ze starorzymską maksymą si vis pacem, para bellum. Trwały pokój przynosi same korzyści – wszak lepiej, żeby ludzie, zamiast ginąć od kul, pracowali i budowali nowe biblioteki, przedszkola i uniwersytety.
Pokój to najlepsza inwestycja, bo każda złotówka, dolar lub euro wydane na obronność to pieniądze, których nie przeznacza się na produktywną infrastrukturę, edukację lub badania naukowe. Świetnym przykładem „dywidendy pokoju” jest Unia Europejska, którą tworzą państwa niegdyś nieustannie prowadzące między sobą wojny. Pokój uczynił z Europy przestrzeń dobrobytu i stabilności.
Zresztą to jeden z najwybitniejszych Europejczyków, filozof Immanuel Kant, ogłosił w 1795 r. traktat „O wiecznym pokoju”, kreśląc w nim sposób na delegalizację wojen. Jego myślenie stało się ważną inspiracją dla twórców pokojowego porządku światowego opartego na prawie międzynarodowym, a nie przemocy. Mija 230 lat od publikacji tego dzieła, po drodze wydarzyły się dwie wojny światowe i wydaje się, że dziś świat bliżej jest myśli innych filozofów – Heraklita i Tomasza Hobbesa.
Pierwszy pisał: „Wojna jest wszystkiego ojcem i królem. Jednych ukazała jako bogów, innych jako ludzi; jednych uczyniła niewolnikami, innych wolnymi”. Bo „wszystko rodzi się z walki”, przekonywał filozof z Efezu, a „rzeczy wrogie godzą się, z różniących powstaje najpiękniejsza harmonia”. Hobbes u progu europejskiej nowożytności nie miał wątpliwości, że wojna wszystkich ze wszystkimi jest stanem naturalnym i uzyskanie oraz utrzymanie pokoju wymaga ciągłego wysiłku, którego elementem jest gotowość do walki.