Zima na Marsie nie występuje dokładnie w tym samym czasie, co np. w Europie czy w Ameryce, trwa od naszego czerwca do września, czyli mniej więcej tak jak na ziemskiej półkuli południowej. Ale wtedy na Marsie śnieży i to mocno, zwłaszcza wokół półkuli południowej i południowego bieguna Czerwonej Planety. Europejskie i amerykańskie sondy kosmiczne – Mars Express i Mars Reconnaissance Orbiter – dostarczyły zdjęcia, na których widać zaspy śnieżne w pobliżu rejonu Australe Scopuli, blisko bieguna południowego. Ogromne zwały śniegu. Można by po nich bez problemu szusować na nartach, deskach czy sankach. Lepić bałwany i śnieżki. Mogłoby być nawet jak w teledysku „Last Christmas” grupy Wham.
Czytaj także: Wiosna w Nowy Rok? Niestety. Zima w Polsce stała się „bezjądrowa”
Jaki jest śnieg na Marsie?
Trzeba jednak pamiętać o tym, że śnieg marsjański jest nieco inny niż ziemski. To nie są zamrożone podczas opadu atmosferycznego drobiny wody, które przybierają postać regularnych sześciokątnych śnieżynek – lecz zamrożony (zestalony) dwutlenek węgla, czyli tzw. suchy lód, który w warunkach marsjańskich nie topi się (jak nasz wodny lód ziemski), lecz sublimuje, czyli przybiera od razu postać gazową. Suchy lód sublimuje w temperaturze prawie minus 80 st. C. Czyli na Marsie w niewielu miejscach podczas tamtejszej zimy. Wtedy temperatury na powierzchni planety są zwykle znacznie niższe. Ale gdy się wraz ze zmianą pory roku podnoszą, śnieg marsjański sublimuje od razu do postaci gazu i wtedy ucieka w przestrzeń kosmiczną. Czyli też znika, jak u nas śnieg na Ziemi. I już białego szaleństwa nie ma. Wyjątek stanowią właśnie obszary rejonu Australe Scopuli, na których kilkumetrowa warstwa dwutlenkowego śniegu utrzymuje często przez cały rok. Tam trzeba „lecieć” na narty.
Brak atmosfery i stałego pola magnetycznego
Dlaczego to wszystko tak się dzieje? Otóż problemem jest brak atmosfery na Marsie. A właściwie to, że występuje ona na Czerwonej Planecie w zupełnie śladowym stężeniu (to niespełna jeden procent atmosfery ziemskiej). Tak słaba i rozrzedzona atmosfera powoduje, że niezwykle niskie ciśnienie na powierzchni Marsa nie pozwala zamrożonym substancjom (na przykład wodzie) przechodzić do stanu ciekłego. Ona od razu sublimuje do postaci gazowej. Co ciekawe – Mars miał kiedyś gęstą i dość ciepłą atmosferę i niecałe 4 mld lat temu był planetą o wiele bardziej przyjazną życiu niż Ziemia. Sugeruje się nawet, i to w poważnych naukowych publikacjach, że życie, nasze – to jakie znamy – powstało na Marsie, a nie u nas, i do Ziemi przybyło na pokładach meteorytów marsjańskich. To tak zwana hipoteza panspermii. Jest wciąż brana pod uwagę i badana. Nie odrzuca się jej.
Niestety – brak stałego pola magnetycznego Marsa i praktyczny brak atmosfery (a jeszcze do tego bardzo słaba grawitacja) spowodowały, że wysokoenergetyczne cząstki promieniowania słonecznego i jeszcze bardziej energetyczne cząstki promieniowania kosmicznego rozbiły atmosferę Marsa w puch, a ona niemal całkowicie uleciała wraz ze swoja wodą w przestrzeń kosmiczną. Na zawsze. Dlatego dzisiaj na Marsie panują tak surowe i niegościnne warunki. Jest strasznie sucho, jałowo i zimno. Nie ma tam właściwie nic poza stertą kamieni i gruzu, poza pyłem, który często unosi się pod postacią marsjańskich pyłowych burz. No i poza zamrożonym dwutlenkiem węgla.
Czytaj też: Czy życie mogło powstać na Marsie?
Mars, złowroga planeta
Ale śnieg, jako zestalony dwutlenek węgla, wciąż na Marsie w wielu miejscach bywa. I można by po nim szusować na nartach, gdyby udało się tam dostać. Jednak bardzo poważni badacze kosmosu i planet Układu Słonecznego sugerują, że wyprawa ludzkiej załogi – lub załóg – na Marsa nie ma sensu. Jest tam zbyt niebezpiecznie i wrogo dla człowieka (po Marsie nie można sobie np. ot tak spacerować, nawet w najlepszym kosmicznym kombinezonie, gdyż po godzinie takiego spaceru marsjańskiego spacerowicza zabije wysokoenergetyczna radiacja Słońca), więc jeśli chcemy rzeczywiście zbadać dokładnie tę planetę, powinniśmy wysłać na nią roboty. To ciekawe i rozumne podejście. Film „Marsjanin” Ridleya Scotta absolutnie nie mówi całej prawdy o tej wrogiej planecie. Nie przedstawia jej taką, jaka ona rzeczywiście jest.
W każdym razie zima na Marsie będzie – w przeciwieństwie do zim ziemskich – zawsze. Dlatego może za sto lub dwieście lat na narty i sanki będziemy podróżować do regionu Australe Scopuli przy biegunie południowym Czerwonej Planety. To nie będzie łatwa wyprawa, ale kto wie…