Nauka

Na tropie marcowych grzybiarzy

Felczerzy archeologii. Kto kopie za mało i o co ta cała afera. Wyjaśnia poszukiwacz amator

„Zdecydowana większość detektorystów do swojego hobby dopłaca i nie traktuje go zarobkowo”. „Zdecydowana większość detektorystów do swojego hobby dopłaca i nie traktuje go zarobkowo”. Norbert Gajlewicz / Forum
Amatorzy także powinni mieć możliwość poszukiwania zabytków, a państwo powinno wykorzystać ich potencjał – przekonuje jeden z detektorystów w reakcji na tekst Agnieszki Krzemińskiej.
Aleksander PrzybylskiPiotr Skórnicki/Agencja Wyborcza.pl Aleksander Przybylski

Jestem jednym z tych poszukiwaczy, którzy dobrze odnajdują się w obecnym wymagającym uzyskiwania pozwoleń administracyjnych porządku prawnym. Detektorystyką zajmuję się z żoną od wielu lat. Staramy się, aby nasze odkrycia zostawiały ślad nie tylko w postaci sprawozdań, ale także publikacji. Wspieramy też znajomych archeologów w prowadzonych przez nich badaniach, więc miejsc do realizowania hobby w sposób legalny mamy wystarczająco wiele. Działania Polskiego Związku Eksploratorów (PZE) zmierzające do liberalizacji przepisów, jak i kolejne fazy coraz ostrzejszej jego debaty ze środowiskiem naukowym obserwowałem z boku. Nie oznacza to jednak, że nie dostrzegam pewnych mankamentów obecnego systemu prawnego, a także uproszczeń pojawiających się w wymianie zdań na ten temat.

Sieć na odkrycia

Agnieszka Krzemińska w tekście „Nasi już tu byli” przytacza argumenty przedstawicieli ministerstwa o rzekomo miliardowych kwotach, które będą w wyniku przygotowywanej nowelizacji ustawy o ochronie dziedzictwa przeznaczane na nagrody dla poszukiwaczy. Naukowcom towarzyszy obawa, że poszukiwacze będą zarabiać na polskim dziedzictwie. Ale możliwość nagradzania takich intencjonalnie działających osób od dawna istnieje w polskim prawie i nowela jedynie przenosi ją z rozporządzenia do ustawy. I co? I nic. Bo takie nagrody pieniężne nie są i nie byłyby obligatoryjne. Konserwator nadal miałby narzędzie w postaci dyplomu. Łatwo zgadnąć, z której możliwości korzystałby częściej.

Zdecydowana większość detektorystów do swojego hobby dopłaca i nie traktuje go zarobkowo, chociaż nieliczni „monetyzują” pasję, zakładając kanały na YouTube, prowadząc sklepy ze sprzętem do poszukiwań itd.

Polityka 51.2024 (3494) z dnia 10.12.2024; Nauka ProjektPulsar.pl; s. 65
Oryginalny tytuł tekstu: "Na tropie marcowych grzybiarzy"
Reklama