Drzwi do płci
Tranzycja dzieci. Co robić? Ekspertki dla „Polityki”: Słuchajmy ich, nie popychajmy w żadną stronę
KATARZYNA CZARNECKA: – Będziemy rozmawiać o czymś, co w przestrzeni publicznej funkcjonuje jako tranzycja dzieci. Zdefiniujmy więc słowo „dzieci”.
ANNA KĘPCZYŃSKA-NYK: – W kontekście medycznym czy biologicznym kluczowa jest ocena etapu dojrzewania płciowego. Czyli rozwoju wtórnych cech płciowych pod wpływem hormonów płciowych, któremu towarzyszy ewolucja poznawcza, emocjonalna, socjalna. Ten proces nie zaczyna się i nie kończy u każdego w tym samym czasie – u dziewcząt między 8. a 13. rokiem życia, u chłopców między 9. a 14.
AGNIESZKA RYNOWIECKA: – W skrócie można powiedzieć, że dzieci to osoby, u których okres dojrzewania jeszcze się nie zaczął.
A.K.-N.: – Jakiekolwiek interwencje lekowe możemy zaś wszczynać u osób, u których dojrzewanie płciowe jest na wczesnych etapach (2. stopień wg skali Tannera). To czas na podawanie syntetycznego analogu gonadoliberyny (GnRH).
W jakim celu?
A.K.-N.: – Chodzi o to, żeby zapobiec rozwojowi cech płciowych będących źródłem dysforii, czyli dyskomfortu lub cierpienia wynikającego z rozbieżności między płcią metrykalną a tożsamością płciową. Czyli np. u transpłciowych kobiet zapobiec mutacji, u transpłciowych mężczyzn – rozwojowi piersi.
Kiedy zaczyna się częściowo nieodwracalna?
A.K.-N.: – Kiedy kontynuujemy analogi GnRH i jednocześnie indukujemy dojrzewanie, żeby uzyskać pożądane przez pacjenta cechy. Czyli podajemy hormony: transpłciowym dziewczętom estrogeny, a transpłciowym chłopcom testosteron w stopniowo zwiększanych dawkach. Według wytycznych Endocrine Society leczenie hormonalne można rozpoczynać ok. 16. roku życia, bo uważa się, że wówczas człowiek osiąga zdolność oceny konsekwencji swoich czynów.