Ucieczka z Hadesu
Jak narodziła się Ziemia? Wcale nie była kulą ognia. Była jak dom czekający na mieszkańców
Ta historia ma wiele początków. Pierwszy nastąpił 4,54 mld lat temu i wiąże się oczywiście z narodzinami Ziemi. Drugi miał miejsce wtedy, gdy młody glob przestał być kulą ognia, a zmienił się w znacznie chłodniejszą planetę otoczoną atmosferą, dysponującą własną tarczą obronną w postaci pola magnetycznego oraz pokrytą oceanem, z którego wystawały pierwsze lądy. Słowem, stał się planetą gościnną dla życia. Od dekad badacze próbują ustalić, kiedy doszło do tej transformacji, która nie jest dana każdemu skalistemu globowi formującemu się z pyłów i gazów tworzących dysk protoplanetarny.
Momentem zwrotnym w tej debacie może się okazać rok 1984, kiedy to dwaj młodzi naukowcy z Curtin University w Perth zorganizowali wyjazd naukowy dla studentów ostatniego roku geologii. Celem wypadu były pokryte skąpą, półpustynną roślinnością wzgórza Jack Hills, znajdujące się ok. 800 km na północ od stolicy Australii Zachodniej. Grupa miała wykonać mapę geologiczną okolicy, co też uczyniła. Przy okazji przywieziono kilkadziesiąt kilogramów skał, wśród których – jak się okazało – znajdował się skarb.
To jest trzeci początek tej historii, której najnowszy rozdział opublikował na początku czerwca geochemik Hamed Gamaleldien, który – tak się składa i nie jest to przypadek – również pracuje w Curtin. Jest przedstawicielem drugiego pokolenia tropicieli wczesnych dziejów Ziemi, pielgrzymujących od czterech dekad do Jack Hills w poszukiwaniu wyjaśnienia jednej z największych tajemnic naszego globu.
Pierwsze zdumienia
Bardzo długo w geologii dominował pogląd, że w ciągu pierwszych 500–600 mln lat nasza planeta była z wierzchu piekielnie gorąca i pokryta płynną magmą. Przypominała wnętrze pieca hutniczego, gdzie żaden żywy organizm nie miałby szans na przetrwanie.