Na południowy zachód od naszego kraju wiruje niż. Na półkuli północnej niże wirują w kierunku przeciwnym niż wskazówki zegara. A to oznacza, że nad Polskę napływa gorące powietrze znad Morza Śródziemnego i południowej Europy. Temperatury (w cieniu) mogą w środę zbliżyć się do 30 st. C lub – podobnie jak wczoraj – ten pułap przekroczyć.
W wilgotnym powietrzu już wczoraj lokalnie rozwijały się burze. Dziś IMGW ostrzega przed nimi w bardzo szerokim pasie obejmującym większość kraju – nie powinno ich być tylko na Pomorzu i w południowej części Podkarpacia.
Wszystko przez front rozdzielający ciepłe i wilgotne powietrze od chłodniejszego znad Atlantyku. Różnica temperatur między nimi wynosi nawet kilkanaście stopni.
Czytaj także: Pogoda przyspiesza. Dlaczego grożą nam coraz częstsze nawałnice i powodzie
W środę burze przejdą przez Polskę
Taka różnica temperatury między ścierającymi się masami powietrza oznacza też potencjalnie sporo energii dla rozwoju burzowych chmur. Miejscami mogą być gwałtowne, a opady nawalne.
Choć wiemy z grubsza, jak przebiegać i przesuwać się będzie front, to burze należą do tych zjawisk meteorologicznych, które najtrudniej modelować i prognozować. Te „pojedyncze”, rozwijające się po prostu w wilgotnym i gorącym powietrzu, są najtrudniejsze.
Nieco łatwiej jest, gdy burze – jak te w środę – związane są z frontem atmosferycznym, bo można określić, na jakiej rozciągłości wystąpią, dokąd będą zmierzać i mniej więcej – w jakim tempie, ale to nadal trudne.
Czytaj także: Gdzie jest burza i dlaczego jest tak sucho, skoro tak leje?
Jak śledzić burze
W przypadku alertów przed burzami gorąco polecam sięganie po dostępne w internecie (i aplikacjach na telefony) monitory burz. Pokażą nam, gdzie już jest burza i w którą stronę się przemieszcza. Nie powiedzą nam jednak, gdzie burza się rozwinie, bo rejestrują tylko wyładowania atmosferyczne tam, gdzie już uderzają.
Jeśli chcemy określić, czy za chwilę burza pojawi się w naszej okolicy, bardziej pomocne będą serwisy ze zdjęciami satelitarnymi na żywo oraz danymi radarowymi. Niektóre serwisy pogodowe mają opcję wyświetlania obu informacji naraz.
Zaobserwowanie na zdjęciach satelitarnych, jak powstaje burza, jest stosunkowo łatwe. Zupełnie znikąd pojawia się chmura, która bardzo szybko puchnie w oczach. Gdy rośnie, przypomina nieco, jak czasem opisują to meteorolodzy, „wrzący kisiel”. To skutek gwałtownych ruchów powietrza w burzowych chmurach.
Gdy na białej powierzchni chmur widać cień, jest to wierzchołek, który przebił chmurę. To oznacza, że wstępujące prądy były bardzo silne i czeka nas porywisty wiatr. Niewykluczone są też opady gradu.
Czytaj także: Meteorolodzy pod pręgierzem
Ile deszczu z tej chmury?
Ile spadnie z burzowej chmury pokażą nam z kolei dane radarowe. Chmury odbijają tym więcej radiowych fal, im większe są w nich krople lub kryształki lodu. A im są większe, tym więcej deszczu ze sobą niosą.
Na mapach radarowych zwykle oznacza się je barwami od chłodnych po ciepłe. To najczęściej przyjęty schemat kolorystyczny, ale każda strona może przyjąć inny – warto spojrzeć na legendę.
Im wyższa wartość, zwykle podawana w dB (decybelach), tym więcej deszczu może spaść. Niektóre serwisy przeliczają wartość w dB na milimetry deszczu, czyli opad w litrach na metr kwadratowy. Zwykle pomarańcze i czerwienie to porządna ulewa, ciemniejsze to już oberwanie chmury.
Czytaj także: Skąd się biorą pioruny? Odpowiedź może zaskoczyć
Uzbrojeni w taką wiedzę będziemy mogli z grubsza określić, czy burza do nas zmierza, czy raczej nas ominie. Możemy też szacować, czy słabnie, czy się nasila. Szczególnie polecam to spędzającym wakacje na łonie natury, ale w mieście też warto wiedzieć, czy uciekać z parku, czy nie.
Ochłodzenie w czwartek, w piątek znów gorąco
W czwartek w całym kraju ochłodzenie. Do Polski napłynie świeże morskie powietrze znad Atlantyku. Nie będzie jednak zimno – nadal ponad 20 st. C. Dni są już na tyle długie, że powietrze dość szybko się ogrzewa od podłoża.
W piątek kolejna zmiana. Nad Polskę nadciągnie kolejny niż i znów sprowadzi gorące powietrze znad południowej Europy – tym razem znad Morza Śródziemnego. Będzie więc jak we wtorek i środę: i upalnie, i parno.
To – znowu – oznacza możliwe lokalne burze maszerujące przez kraj, gdy kolejny front sprowadzi je najprawdopodobniej w sobotę i niedzielę. Ponieważ powietrze znad Morza Śródziemnego jest bardzo wilgotne, burze mogą być silne, a opady nawalne.
Po przejściu frontu, w niedzielę, ochłodzenie. Meteorolodzy spodziewają się ok. 20 st. C.
Warto jednak śledzić prognozy pogody z dnia na dzień, bo sytuacja jest dość dynamiczna. Front z burzami może spóźnić się względem prognozy z poprzedniego dnia – lub wręcz przeciwnie, przyspieszyć.
Czytaj także: Pogoda przyspiesza. Dlaczego grożą nam coraz częstsze nawałnice i powodzie