Ile bufona w Buffonie
Ile bufona w Buffonie? Jak zapomniany przyrodnik wrócił na pierwsze strony gazet
Dwudziestego piątego sierpnia 1753 r. nowym członkiem Akademii Francuskiej zostaje kustosz królewskiego ogrodu Georges-Louis Leclerc de Buffon. Ma prawie 46 lat, nie jest więc ani młodym geniuszem, ani nestorem, któremu wypada przyznać honory za całokształt dokonań. Od kilkunastu lat reorganizuje królewski ogród, wcześniej będący głównie zapleczem aptecznym, i królewski gabinet osobliwości. Wydał trzy tomy „Historii naturalnej” mające być opisem zawartości owych obiektów. Inwentaryzacja jest tylko pretekstem do rozwinięcia refleksji filozoficzno-przyrodniczych, których zapis staje się bestsellerem. Można by oczekiwać, że Buffon na autoreferat wybierze temat przyrodniczy. Tymczasem nadaje mu tytuł „Traktat o stylu”. Przy tej okazji wygłasza pochlebstwa pod adresem promotorów, ale największą laurkę wystawia samemu sobie. Co za bufon!
Czy przyjęte nazwisko – pochodzące od posiadłości Buffon w Burgundii – jest w przypadku Leclerca nomen omen? Podobno źródłosłów nazwy miasta to „dwie fontanny” czy może „dwa źródła” – i nie ma nic wspólnego z bufonadą. Dziś jednak można usłyszeć anegdotę, jakoby słynny przyrodnik szwedzki Karol Linneusz nadał ropusze nazwę Bufo właśnie w celu ośmieszenia konkurenta.
Rzeczywiście, obaj uczeni nie przepadali za sobą i w tej historyjce wszystko by się zgadzało poza jednym szczegółem. Słowo „bufo” już w klasycznej łacinie oznaczało małe skrzeczące zwierzątko. Mogło chodzić o chomika, mogło o ropuchę. Słowo „buffon” już co najmniej od kilkuset lat oznaczało również w wielu europejskich językach komedianta. Niekoniecznie chodziło o nadętego bufona – to zawężenie pierwotnego znaczenia słowa oznaczającego aktora komedii typu buffo.