Moja grota z kraja
Moja grota z kraja! Dlaczego nasze relacje z neandertalczykami były tak przelotne?
Nieco ponad rok temu w mediach gruchnęła wieść o grupie ludzi współczesnych, którzy wtargnęli na teren Europy niepodzielnie zamieszkanej przez neandertalczyków – i to o 10 tys. lat wcześniej, niż wszelkie archeologiczne i genetyczne ślady dotąd wskazywały. Postawiło to na nowo intrygujące pytanie, co dzieje się przy spotkaniu różnych gatunków homininów, jak wygląda ich koegzystencja lub rywalizacja. A takich spotkań było w przeszłości wiele, choć ze wszystkich ostatecznie zwycięsko wyszedł nasz gatunek. To jednak, czego dowiedzieliśmy się ostatnio, jest na tyle wyjątkowe i niespodziewane, że może zasadniczo zmienić spojrzenie na tę sprawę. A trudno zaprzeczyć, że w świecie, w którym różne grupy naszego własnego gatunku toczą lub toczyły niekończące się spory, kwestia takich spotkań to problem ogromnej wagi.
Powszechna rehabilitacja
Historia ewolucji i dzieje antropogenezy obfitują w przedziwne koincydencje. Ewolucja ma dwóch ojców – Darwina i Wallace’a. Obaj, jednocześnie i niezależnie od siebie, wpadli na rozwiązanie zagadki mechanizmu powstawania gatunków. Niemal dokładnie w tym samym czasie odkryto też pierwsze szczątki praczłowieka – neandertalczyka. I choć Darwin sprytnie uniknął odpalenia tej bomby (w „O powstawaniu gatunków” napisał na temat pochodzenia człowieka jedno zdanie), to darwiniści okazali się mniej ostrożni i już w następnych latach przyszedł wysyp artykułów i książek poświęconych pochodzeniu naszego gatunku.
Dzieło Darwina ukazało się w 1859 r., a szczątki neandertalczyka odkopano w Niemczech trzy lata wcześniej (choć praca naukowa wraz z ustanowieniem nowego gatunku Homo neanderthalensis ukazała się w 1864 r.). W tym samym czasie odkryto też inne, do dziś najważniejsze „brakujące ogniwo” ewolucji – praptaka (archeopteryksa), o cechach pośrednich między gadami (dinozaurami) a ptakami – najpierw w 1860 r.