Ostatni raz NASA wysłała astronautów na Księżyc w grudniu 1972 r. w ramach misji Apollo 17. Od tamtego czasu i Amerykanie, i Europejczycy wysyłali na orbitę naszego satelity sondy badawcze, np. sonda NASA Lunar Reconnaissance Orbiter krąży wokół Księżyca od 2009 r. Jednak samo lądowanie długo nie było priorytetem. To się zmieniło w 2017 r., kiedy ówczesny prezydent Donald Trump nakazał NASA powrót na Księżyc. Dyrektywa ta dała początek szerokiemu i ambitnemu programowi o nazwie Artemis, którego celem jest ustanowienie długoterminowej obecności człowieka na Księżycu i wokół niego do końca lat 20. naszego wieku i wykorzystanie zdobytej wiedzy do pomocy astronautom w dotarciu na Marsa pod koniec lat 30. lub na początku 40.
NASA zbuduje bazy dla astronautów?
NASA planuje założyć na Księżycu, blisko jego południowego bieguna, jedną lub więcej baz dla astronautów. Rejon ten zawiera dużo lodu wodnego uwięzionego w karterach i pod płytką warstwą regolitu. Zanim jednak wyśle tam ludzi, musi zebrać więcej danych na temat tego dość słabo poznanego obszaru. W związku z tym NASA ustanowiła program o nazwie CLPS (Commercial Lunar Payload Services), w którym rezerwuje loty dla agencyjnych instrumentów naukowych na zrobotyzowanych lądownikach księżycowych budowanych przez amerykańskie firmy.
W 2019 r. w ramach programu CLPS wybrano firmę Intuitive Machines z Huston w Teksasie do dostarczenia partii instrumentów naukowych NASA na powierzchnię Księżyca za pomocą lądownika Nova-C, który jest mniej więcej wielkości budki telefonicznej. Zlecenie obejmowało transport sześciu instrumentów badawczych agencji podczas pierwszej misji księżycowej Intuitive Machines, którą firma nazwała IM-1. W tej misji bierze udział właśnie lądownik Nova-C o nazwie Odyseusz. Koszt misji to 118 mln dol.
Czytaj także: Księżyc nie dla ludzi. Amerykanie znów chcą polecieć. Tylko po co?
Odyseusz wylądował i nawiązał sygnał
Dzisiejszej nocy Odyseusz szczęśliwe wylądował. Instrumenty NASA, których stworzenie kosztowało agencję dodatkowe 11 mln dol., są przeznaczone do prowadzenia różnorodnych badań. Np. jeden z nich, nazwany NDL (Navigation Doppler Lidar for Precise Velocity and Range Sensing), wykorzystuje technologię LIDAR (light detection and ranging) do zbierania danych podczas zniżania i lądowania. NDL okazał się kluczowy dla dzisiejszego lądowania Odyseusza. Otóż po rozpoczęciu procedury lądowania z orbity kontrolerzy lotu Odyseusza stwierdzili usterkę jego dalmierzy laserowych, które pozwalają dokładnie ustalać wysokość i prędkość lądownika, a są to kluczowe parametry przy lądowaniu. Zrobił się problem, jednak inżynierowie kontrolujący misję, korzystając z pomocy specjalistów z NASA, użyli do tego etapu lądownia właśnie instrument NDL, chociaż wcześniej nie było w ogóle takich planów. Udało się, NDL zdziałał i to przy opóźnieniu zaplanowanego czasu lądowania zaledwie o dwie godziny. Ale także po lądowaniu w centrum kontroli lotu Odyseusza nastąpiło kilka chwil prawdziwej grozy, ponieważ początkowo nie udawało się nawiązać łączności z Odyseuszem. Pierwszy sygnał odebrano ostatecznie dopiero po 15 min. Łączność nawiązano. Wszyscy odetchnęli z ulgą.
Czytaj także: Rosjanie się rozbili, Hindusi wylądowali. Indie zdobywają południowy biegun Księżyca
Pelegrine, Beresheet, Hakuto-R – bez sukcesu
Zwłaszcza że przecież bardzo niedawno, a mianowicie w zeszłym miesiącu, firma Astrobotic z Pittsburga wystrzeliła w stronę Księżyca swój lądownik księżycowy Pelegrine, który również przewoził ładunki NASA w ramach programu CLPS. Po oddzieleniu od górnego stopnia rakiety nośnej w lądowniku nastąpił poważny wyciek paliwa. To uniemożliwiło dotarcie Pelegrine’a na Księżyc i w ostateczności Astrobotic dokonał kontrolowanego zniszczenia lądownika w atmosferze ziemskiej 18 styczna tego roku. Podobnie było z dwiema innymi niedawnymi prywatnymi misjami księżycowymi – izraelską Beresheet oraz japońską Hakuto-R. Też zakończyły się fiaskiem.
Czytaj także: Czyj Księżyc, tego Ziemia. Drugi wyścig kosmiczny już jest ciekawszy niż pierwszy
Amerykanie wracają na Księżyc
Odyseusz miał więcej szczęścia. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, lądownik i jego ładunki będą teraz działać na powierzchni Księżyca przez mniej więcej siedem ziemskich dni. Misja IM-1 zakończy się, gdy słońce zajdzie nad okolicą wulkanu Malapert, blisko bieguna południowego, czyli nad miejscem lądowania Odyseusza. Nie został on zaprojektowany do przetrwania przenikliwego zimna długiej nocy księżycowej. Księżyc potrzebuje ponad 27 ziemskich dni, aby obrócić się wokół własnej osi, więc każda noc księżycowa trwa na nim ok. dwóch tygodni.
Ale wreszcie jest sukces i po 52 latach Amerykanie powracają na Księżyc.
Czytaj także: Lądowanie na Księżycu, czyli po co kosmos politykom