Podwójny cios
Lipoproteina: niewielu o niej wie, a może zwiększyć ryzyko zawału u młodych ludzi
W rodzinie pani Moniki zawały serca zdarzały się dość często, szczególnie ze strony ojca. – Dziadkowie zmarli z tego powodu przed sześćdziesiątką, mój tata – gdy miał 62 lata, a jego brat zaraz po 50. urodzinach – opowiada. Sama nigdy nie paliła papierosów, nie choruje na cukrzycę, a jej wyniki stężenia cholesterolu niewiele odbiegają od normy. Mimo to otrzymała od lekarza rodzinnego skierowanie do Poradni Lipidowej w Narodowym Instytucie Kardiologii w Aninie. Tak jak inni, których krewni w młodym wieku doznali zawału serca i którzy poszukują odpowiedzi na pytanie, czy w ich naczyniach krwionośnych również nie rozwija się już miażdżyca.
Najczęściej spowodowane jest to tzw. hipercholesterolemią rodzinną – uwarunkowanym genetycznie zaburzeniem, które utrudnia wychwytywanie i usuwanie lipidów z krwi. Frakcja cholesterolu o niskiej gęstości – LDL (low density lipoproteins) – łatwo przywiera do ścianek tętnic, przyczyniając się do ich zwężenia. Wspomniani pacjenci mają wartości LDL przekraczające kilkukrotnie dopuszczalną normę, nawet 500 mg/dl i więcej.
Poziom lipoproteiny zmierzyć warto
Pani Monika ma jednak lipidogram prawidłowy i nie wykryto u niej genów świadczących o ryzyku hipercholesterolemii rodzinnej. Po raz pierwszy oznaczono jej jednak stężenie cząsteczek o nazwie lipoproteina (a), którego wysoki poziom zwiększa trzykrotnie ryzyko zawału serca w młodym wieku. Może to dotyczyć nawet co piątej osoby w Polsce. O tym dodatkowym genetycznym obciążeniu mało kto wie, bo lekarze nie zlecają rutynowo odpowiedniego badania. Tymczasem poziom lipoproteiny (a) zmierzyć warto. W prywatnych laboratoriach kosztuje to ok. 80–90 zł.
– Wystarczy to zrobić raz w życiu – zachęca prof.