I wrócą dreszcze
Kiedyś Europa pogrążyła się w mrozie. To się może powtórzyć. I wrócą dreszcze
Zacznijmy od podróży w przeszłość, która zawiedzie nas do Grenlandii – największej wyspy świata niemal w całości pokrytej lądolodem o grubości nawet 3 km. W ostatnich paru dekadach kilka razy przewiercono się przez tę powierzchnię, aby poznać historię klimatu Arktyki. Lód uchodzi bowiem za jedno z najlepszych naturalnych archiwów. Oczywiście trzeba wiedzieć, jak odszyfrować ukryte w nim informacje, na przykład analizując proporcję stabilnych izotopów tlenu lub wodoru w uwięzionych w nim bąbelkach powietrza.
Takie przedsięwzięcia trwają wiele lat, kosztują masę pieniędzy i wymagają wybitnych umiejętności organizacyjnych. Nic dziwnego, że niewiele takich odwiertów wykonano do tej pory.
Gwóźdź wyznacza epokę
Ponad 20 lat temu, 17 lipca 2003 r., w namiocie ustawionym pośrodku grenlandzkiego lądolodu wznoszącego się tutaj na wysokość ponad 2900 m n.p.m. wystrzeliły korki od szampana. Kilkunastu naukowców świętowało zakończenie wiercenia otworu, z którego przez cztery lata wydobywano kolejne kawałki lodowego rdzenia. Ostatni wyciągnięto z głębokości ponad trzech kilometrów. Jak wszystkie, miał średnicę 11 cm oraz długość ok. 3,5 m. Później wiertło ucichło, bo niżej nie było już lodu, lecz skalny fundament wyspy. W ten sposób sfinalizowano wiercenie, które do historii przeszło jako North Greenland Ice Core Project, w skrócie NorthGRIP.
Naukowcy wrócili z Grenlandii do swoich macierzystych placówek naukowych w kilkunastu krajach, natomiast dwa rdzenie NorthGRIP, podzielone na setki segmentów, wylądowały w wielkich chłodniach Instytutu im. Nielsa Bohra na Københavns Universitet.
Rok po zakończeniu wierceń w czasopiśmie „Nature” grupa ok. 50 badaczy zdała pierwszą relację z próby odczytania grenlandzkiej kroniki.