Rosjanie się rozbili, Hindusi wylądowali. Indie zdobywają południowy biegun Księżyca
Jeszcze dwa dni temu Hindusów chcieli ubiec Rosjanie. Ich lądownik Łuna 25 miał w poniedziałek także osiąść w pobliżu bieguna południowego. To interesujący rejon, gdyż pod powierzchnią znajduje się wodny lód prawdopodobnie kometarnego pochodzenia. Potencjalnie mogłyby go wykorzystać przyszłe misje załogowe, m.in. jako surowiec do produkcji paliwa rakietowego. Tyle że rosyjska sonda, będąca kontynuacją jeszcze radzieckiego programu księżycowego Łuna z ubiegłego wieku, rozbiła się o powierzchnię satelity Ziemi.
Czytaj także: Księżyc nie dla ludzi. Amerykanie znów chcą polecieć. Tylko po co?
Vikram wylądował na Księżycu
Dlatego dziś w Indiach z niepokojem oczekiwano na przebieg misji Chandrayaan-3, czyli kolejnego etapu ambitnego programu księżycowego realizowanego przez ten kraj. W świątyniach i meczetach odmawiano specjalne modlitwy o bezpieczne lądowanie, a nad brzegiem świętej rzeki Ganges hinduscy mnisi błogosławili misję. Niemal dokładnie cztery lata temu lądownik misji Chandrayaan-2, również z łazikiem na pokładzie, rozbił się o powierzchnię Srebrnego Globu. Powodem były błędy w oprogramowaniu. Kiedy więc o godz. 18:03 lokalnego czasu ogłoszono sukces misji, w kraju wybuchł entuzjazm. „To okrzyk zwycięstwa nowych Indii” – stwierdził premier Narendra Modi, który trzymając flagę swojego kraju, obserwował wydarzenia w Republice Południowej Afryki, gdzie uczestniczy w szczycie Brazylii, Rosji, Indii, Chin i RPA. „Jesteśmy świadkami historii” – dodał dumnie.
Czytaj także: Po latach Księżyc wraca do łask. Kto i czego tam szuka?
Indie eksplorują Kosmos
Podniosły ton wypowiedzi indyjskiego szefa rządu specjalnie nie dziwi, gdyż władze kraju wykazują coraz większe ambicje stania się jednym z czołowych globalnych graczy. Również w eksploracji kosmosu, dlatego zbudowały własne rakiety i kosmodrom w Sriharikota na wschodnim wybrzeżu Indii. Stąd też m.in. powstanie programu Chandrayaan, czyli eksploracji Księżyca, i dołączenie do elitarnego klubu trzech państw (USA, ZSRR/Rosja, Chiny), którym udało się umieścić na Srebrnym Globie aparaturę badawczą. W tym księżycowym wyścigu wprawdzie znów dominują Stany Zjednoczone, które zamierzają w najbliższych latach (2025 lub 2026) wysłać ponownie misje załogowe. Za nimi są Chiny, a po ostatniej wpadce Rosjan na podium znalazły się właśnie Indie. Ich kosmiczny apetyt jest jednak znacznie większy – w planach są bowiem badania Marsa i Księżyca, jak również misje załogowe.
Czytaj także: Powrót na Srebrny Glob
Księżyc zbada łazik Pragyan
Ale na razie trwa oczekiwanie, aż zasilany energią słoneczną łazik o nazwie Pragyan (co w sanskrycie oznacza „mądrość”) opuści lądownik Vikram („męstwo”). Ten robotyczny duet spędzi jeden księżycowy dzień (ok. 14 ziemskich) na eksploracji okolic miejsca lądowania, zbierając dane naukowe dotyczące budowy Księżyca. Po tym czasie jego baterie rozładują się, gdyż za horyzontem schowa się Słońce. Misja Chandrayaan-3 kosztowała w sumie 73 mln dol.
Edwin Bendyk: Kosmizm. Łączy Muska, Putina i twórców Google. Czeka nas nieludzka przyszłość