Wiedza utracona
Zaginęły, zgniły, spłonęły. Utracone dzieła: ile ich jest i co o nich wiemy
W latach 40. XX w. brytyjski botanik Alexander Corbet obserwował motyle. Przez 24 miesiące dostrzegł ponad 70 gatunków, ale schwytać udało mu się zaledwie dwa. Ciekawy, na ile lepszy wynik osiągnąłby, gdyby kontynuował swoje „polowanie” przez kolejne dwa lata, zwrócił się do genetyka i statystyka Ronalda Fishera. Ten wykorzystał odpowiedni wzór matematyczny, w którym wziął pod uwagę m.in. obszar obserwacji i prawdopodobieństwo występowania na nim różnych motyli, i wyliczył, że Corbet miałby szansę schwytać 75 gatunków. Ten sposób szacowania liczby zwierząt, których nie udało się złapać/zobaczyć, jest do tej pory stosowany w ekologii. Nazwano go Modelem niewidzialnych gatunków.
Mike Kestemont z Universiteit Antwerpen oraz Folgert Karsdorp z Meertens Instituut w Amsterdamie uznali, że tworzone przez wieki teksty można potraktować jak kulturowo-narracyjny ekosystem podobny do biologicznego. I wykorzystali Unseen Species Model do określenia, ile średniowiecznych manuskryptów z lat 1200–1450 „wyginęło”.
Naukowcy najpierw przejrzeli (zaobserwowali) rycerskie eposy, sagi i opowieści heroiczne w językach: angielskim, niemieckim, francuskim, niderlandzkim, islandzkim oraz irlandzkim. Każdy z tekstów źródłowych miał kilka kopii (na marginesie: często do naszych czasów przetrwały tylko one, a po oryginale nie pozostał żaden ślad poza wzmiankami w późniejszych źródłach). Na podstawie tego klucza powstała lista 799 oryginałów oraz 3648 duplikatów. Kiedy przeanalizował ją komputer, okazało się, że „populacja” z badanego okresu powinna liczyć 1170 dzieł pierwotnych oraz 40 614 kopii. Oznacza to, że znamy mniej więcej jeden na dziesięć tekstów powstałych w średniowieczu.
Dotychczas liczbę zaginionych dzieł badacze określali m.