Nieludzka przyszłość
Kosmizm: łączy Muska, Putina i twórców Google. Czeka nas nieludzka przyszłość
„Gromadzę zasoby, by pomóc uczynić życie międzyplanetarnym i rozciągnąć światło świadomości do gwiazd” – odpowiedział Elon Musk na Twitterze, gdy socjalista Bernie Sanders zarzucił mu chciwość i nieprzyzwoitą zamożność w czasach rosnących nierówności. To było jeszcze w czasach, gdy szef Tesli, firmy kosmicznej SpaceX i przyszły właściciel Twittera mógł się pochwalić majątkiem sięgającym 320 mld dol. Dziś biedniejszy o blisko 200 mld dol. (spadki notowań na giełdzie) ciągle zajmuje drugą pozycję w rankingu bogaczy. I nie zmienia planów.
Jego zdaniem strategicznie najważniejszym zadaniem jest zmierzenie się z Wielkim Filtrem. Termin ten, ukuty w 1996 r. przez ekonomistę Robina Hansona, oznacza tajemniczą i nieuchronną przeszkodę, która uniemożliwia cywilizacjom nieprzerwany rozwój. Gdyby nie istniała, musielibyśmy ich w kosmosie obserwować niezliczenie wiele, argumentował Hanson. A nie obserwujemy.
Zdaniem Muska zbliżamy się do takiego filtra – momentu w ewolucji życia, gdy obdarzony świadomością gatunek musi liczyć się z konsekwencją apokalipsy. Nie ma znaczenia, czy sam będzie jej przyczyną, czy wywoła ją kosmiczny wypadek. Jedynym sposobem na uniknięcie losu dinozaurów jest ucieczka na inne planety. Stąd zaangażowanie multimiliardera w rozwój technologii lotów kosmicznych i zapowiedzi rychłej kolonizacji Marsa.
Pomysły Muska opatrywane są etykietą longtermizmu, ideologii, o której stało się głośno pod koniec ub.r. po upadku giełdy kryptowalut FTX. Okazało się, że jej założyciel i szef Sam Bankman-Fried gromadził majątek, by oddawać się misji efektywnego altruizmu. Chodzi w niej o to, by dolar przeznaczony na pomoc przynosił jak największą zmianę na lepsze jak największej liczbie osób. Fried, zainspirowany przykładem swoich rodziców i bezpośrednim wpływem szkockiego filozofa Williama MacAskilla, autora m.