Włamanie trwało 9 minut. Sprawcy sforsowali drzwi Kelten-Römer Museum w Manching w Bawarii 22 listopada o godz. 1.26 i wyszli z niego o 1.35 po rozbiciu dwóch gablot i zabraniu monet o wadze 3,724 kg. Alarm się nie włączył, bo przedtem przecięli światłowody Telekomu, przez co całe miasteczko pozbawione było internetu.
Według specjalistów wartość handlowa złotych monet z Manching może wynosić ok. 1,6 mln euro, ale tylko gdy za każdą monetę otrzyma się 3 do 4 tys. euro. Ponieważ ich sprzedaż na czarnym rynku od razu zwróciłaby uwagę, bo to doskonale znane badaczom unikaty, istnieje zagrożenie, że złodzieje swój łup przetopią. Z tym że to nie byłby z ich strony sensowny ruch, bo wartość rynkowa pozyskanego w ten sposób złota wyniosłaby zaledwie 250 tys. euro.
Akcje przed świtem
Śledczy wstępnie powiązali to włamanie z kradzieżami ważącej aż 100 kg złotej monety z Bode Museum w Berlinie oraz klejnotów z Grünes Gewölbe w Dreźnie. Bo pod pewnymi względami te trzy włamania są podobne – do wszystkich doszło w strzeżonych muzeach, dotyczyły złotych przedmiotów i dokonano ich niezwykle szybko pod osłoną nocy.
Do pierwszego rabunku w Berlinie między godz. 3.20 a 3.45 w poniedziałek, 27 marca 2017 r. Złodzieje weszli do muzeum po drabinie, przez okno od strony torów kolejki S-Bahn i ukradli z ekspozycji „Big Maple Leaf” („Wielki Liść Klonowy”) o średnicy 53 cm i grubości 3 cm, z portretem królowej Elżbiety II i nominale miliona dolarów. Czterech włamywaczy związanych z przestępczym klanem Remmo złapano (jeden był pracownikiem muzeum). Sprawa jest w toku. Monety wybitej w 2007 r. nie odnaleziono – najprawdopodobniej przetopiona. W trakcie śledztwa okazało się, że monitoring w muzeum nie działał poprawnie z powodu uszkodzonego okna w toalecie.