Kopernikologia mniemana
Mikołaj Kopernik: nowa nieoczywista biografia. Coś tu źle dźwięczy
„Domysłów, gdybania i mniemania będzie tu bardzo dużo” – ostrzega Wojciech Orliński, autor 400-stronicowego tomu „Kopernik. Rewolucje”. – „Nie da się inaczej napisać biografii kogoś, co do którego niepewne są już nawet daty narodzin i śmierci”. O Jezusie i Buddzie można powiedzieć to samo – co nie powstrzymało badaczy od rekonstruowania ścieżek ich myśli.
Jak każdy człowiek (nie tylko wielki), tak i Kopernik składa się i z grzesznego, uwikłanego w politykę, fizjologicznego ciała, i z substancji intelektualnej. O tym pierwszym Orliński pisze sporo, płynąc dziarsko przez „ocean hipotez”. Jak zauważa już we wstępie, nierzadko „biografia astronoma zamienia się w powieść szpiegowską”. „Czy był agentem?” – pyta na podstawie mglistych przesłanek. Zdradźmy od razu, że nie wiadomo. Czyim? Też nie wiadomo. Gdyby biografia toruńskiego astronoma miała – jak „Ulica Sezamkowa” – sponsora, byłaby nim fraza „co by było, gdyby” (np. gdyby Mikołaja w ogóle nie było, postęp nauki zostałby opóźniony o 50 lat).
Kopernika intelektualistę, myśliciela pozostającego w zniuansowanym dialogu z wielkimi myślicielami świata arabskiego, antycznego i europejskiego, nowy biograf traktuje natomiast z umiarkowaną atencją.
Monstrum oswojone
Nie zastanawia się Orliński głębiej choćby nad tym, dlaczego przewrót kopernikański wydarzył się na początku XVI w., a nie kiedy indziej. „Stan ówczesnej wiedzy do tego nie prowokował” – zauważa Julian Barbour, brytyjski fizyk i historyk nauki (cytaty pochodzą z jego znakomitej, wydanej w 2001 r. książki „The Discovery of Dynamics” – „Odkrycie dynamiki”).